"To była najgorsza decyzja w moim życiu". Jazzman Danny Polaris pochodzi z walijskiego Swansea, ale na co dzień mieszka w Berlinie. Mężczyzna tuż przed randką zażył viagrę, a potem dał się jeszcze namówić na "wzmacniacz erekcji" bezpośrednio wstrzykiwany do penisa.
Następnego dnia wciąż miał erekcję. Zamiast od razu iść do lekarza, Danny obłożył się lodem i miał nadzieję, że dziwna przypadłość minie. Po dwóch dniach zaczął odczuwać przenikliwy ból, który momentami pozbawiał go przytomności.
Do tej pory przeszedł pięć bolesnych zabiegów, większość bez znieczulenia. Tylko kilka z nich zakończyło się częściowym sukcesem - relacjonują jego znajomi.
W szpitalu usłyszał diagnozę: priapizm. To choroba polegająca na bolesnej, permanentnej erekcji, której przyczyną nie jest podniecenie seksualne. Dlatego jeśli leczenie nie przyniesie efektów, ostatecznym wyjściem będzie amputacja penisa. Znajomi Brytyjczyka uruchomili w internecie zbiórkę pieniędzy na jego leczenie i rehabilitację.
Zobacz też: Zabójcza bakteria w szpitalach. Zmarło już 6 osób
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.