Pewien 18-latek pojawił się na jednej z iławskich stacji paliw. Miał przy sobie pięciolitrowy kanister.
Chłopak napełnił go prawie do pełna, ale "zapomniał" o rachunku (35 zł). Mężczyzna ruszył w swoją stronę, jednak ten wybryk nie uszedł mu na sucho.
Pracownicy stacji szybko zrozumieli, że doszło do kradzieży. W związku z tym padła komenda: "Łapać złodzieja!" - opisuje "Fakt".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Właściciel stacji ruszył w pogoń za chłopakiem. Pracownicy powiadomili natomiast policję.
Iława. 18-latek w rękach policji
Gdy na miejsce zdarzenia dotarli mundurowi, okazało się, że złodziej jest już w rękach właściciela stacji. Zdołał go zatrzymać w pobliżu mercedesa, którym 18-latek podróżował w roli pasażera. Pieszo poszedł po paliwo, a kierowca cierpliwie go wyczekiwał.
Sprawa dla policjantów była oczywista i chłopak niczego się nie wypierał. Wartość kradzieży zdecydowała, że przypadek należało potraktować jako wykroczenie. Sprawca miał dwa wyjścia: albo wszystko załatwić na miejscu, albo czekać na rozprawę w sądzie - podkreśla "Fakt".
Drugie rozwiązanie mogłoby być dla niego znacznie kosztowniejsze. "Zrobił szybką kalkulację i zgodził się na to, aby od razu ponieść konsekwencje. Mężczyzna zapłacił za skradzione paliwo, a do tego uiścił 500 mandatu. W ten sposób litr paliwa kosztował go 107 zł. Rekord świata!" - podsumowuje tabloid.