Okropny incydent miał miejsce w Czerwionce-Leszczynach (woj. śląskie) w styczniu. 37-latek udostępnił amstaffa 50-latkowi, a ten odbył z nim stosunek seksualny. Jakby tego było mało, właściciel zwierzęcia widział to na własne oczy. Sprawa zapewne nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie tragedia, która wydarzyła się po popełnionym gwałcie.
50-latek niedługo po gwałcie źle się poczuł i stracił przytomność. Właściciel psa podjął się jego reanimacji, która niestety nie dała pożądanych skutków. Na miejsce przybyło pogotowie ratunkowe, jednak ratownikom nie udało się uratować jego życia. Śledczy potwierdzili, że zmarły odbył przed śmiercią stosunek z psem. Ten nie był jednak bezpośrednią przyczyną jego zgonu.
Potwierdziliśmy kontakt pomiędzy zmarłym mężczyzną a psem. (...) Wykluczyliśmy jednak to, by w tym feralnym dniu doszło do czynności seksualnych właściciela ze zwierzęciem - powiedziała w rozmowie z rybnik.com.pl zastępca rybnickiego prokuratora rejonowego Malwina Pawela-Szendzielorz.
Pies Antoś został odebrany właścicielowi. Pupil przebywa pod opieką fundacji Jestem Głosem Tych, Co Nie Mówią. Aby odbudować w nim zaufanie do ludzi, pracuje z trenerem-behawiorystą.
Właściciel psa odpowie za jego okropne traktowanie. To zapewne nie wyszłoby na jaw, gdyby nie zgon mężczyzny. 37-latkowi postawiono zarzuty udostępniania psa celem wykonywania czynności seksualnych oraz znęcania się nad psem. Biegli potwierdzili, że mężczyzna ma zaburzenia zoofilskie. Za jego czyny grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności.
Czytaj także: Pradawny koronawirus. Ma ponad 25 tys. lat