Od początku 2024 roku obie sieci walczą o tytuł najtańszej w Polsce i po prostu o każdego klienta. Przypomnijmy, że afera rozkręciła się na dobre, gdy Biedronka postanowiła wysłać SMS do swoich klientów z informacją o cenach i porównała je do tych w Lidlu. W mediach społecznościowych wybuchła prawdziwa burza.
Czytaj więcej: "Były mąż żąda". Duże poruszenie wśród internautów
Lidl próbował się bronić, ale Biedronka poszła o krok dalej i w wielu miejscach w Polsce atakowała banerami, a także informacją na paragonach. Informowała oczywiście o tym, że ceny w portugalskiej sieci są najniższe.
Przed kilkoma dniami Lidl wypuścił podcast zatytułowany "Dobry temat". Włodzimierz Wlaźlak, prezes Lidl Polska, w rozmowie z prowadzącym Karolem Okrasą, skomentował historyczną walkę między dyskontami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prezes Lidla: "Nie do końca prawdziwe"
- SMS-y są dość bezpośrednią formą kontaktu. Ja dostaję je od żony, mamy, dzieci, czy przyjaciół. Taka akcja faktycznie miała miejsce i pokazywała pewne różnice cenowe. Problem polega na tym, że one nie do końca były prawdziwe - cytuje prezesa "Fakt". Wlaźlak dodał, że wojna cenowa nabrała tempa, ale tak naprawdę trwa od bardzo dawna.
Czytaj więcej: Córka Drozdy jest panseksualna. Oto jak zareagował
Jeżeli wiemy, że w koszyku kilkunastu artykułów ceny w konkurencyjnej sieci potrafią się różnić o 17 zł, to jest to naprawdę ogromne wydarzenie i zastanawiam się, co klient może w takiej sytuacji czuć, co może myśleć. To jest dla nas nie do pomyślenia — cytuje dziennik Wlaźlaka.
Czytaj więcej: Wstyd na całą Polskę. Sklep z Pabianic pokazał monitoring
Jak wskazuje "Fakt", chodzi o różnice cenowe w Biedronce w dwóch dzielnicach Poznania. Ceny różnią się właśnie o 17 złotych, a wynika tak z marcowego spotu Lidla, w którym sprawdzono 15 przykładowych produktów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.