Czego? Wielu rzeczy, ale przede wszystkim tego, jak genialnie i bezkompromisowo realizuje się zawodowo i tego, z kim w tej lekko zapyziałej knajpie w Azji sobie lekko zgarbiony siedział. Bowiem drugim mężczyzną siedzącym przy za niskim stoliku był Prezydent USA Barack Obama, który był właśnie z wizytą w Wietnamie.
I panowie, jak opisał Bourdain na zdjęciu zamieszczonym na Facebooku i Instagramie, *zjedli tanie acz smaczne pierożki i wypili zimne wietnamskie piwo.* A przy okazji, co widać na zdjęciu, sporo w fajnej atmosferze pogadali. U Bourdaina ponad 60 tysięcy lajków na fejsie i ponad 165 na Instagramie. Kiedy zalinkowałam je do siebie na Facebooka, ludzie byli zachwyceni i niemal wszyscy jak jeden mąż pisali, że u nas coś takiego jest niestety nie do pomyślenia.
Niby nic. Jedno zdjęcie, a jak wiele mówi o tym, kim są osoby na nim pokazane, jaki mają stosunek do świata i jakimi są ludźmi... Ukazało się w czasie, kiedy u nas mamy w Polsce pierwszą rocznicę prezydentury tego, który według jednych jest nową wersją Bożego Pomazańca i Odkupiciela Polski, a według innych kukiełką o konsystencji budyniu sterowaną radiem na baterie z Żoliborza.
U nas ukazało się za to oficjalne zdjęcie Pary Prezydenckiej. Zaiste cudne, posągowe, eleganckie aż do bólu. Idealna para, ubrana zachowawczo, czyści oboje, wyprasowani oboje i tacy idealnie przezroczyści. Nic dziwnego, że memy wysypały się same. Bo przy jednoczesnej radości estetycznej w oczy uderzała ogromna pustka, splendor dla samego splendoru. Muzeum. Zero osobowości, nawet jeśli jest się Bożym Pomazańcem.
To podobno nie jest takie trudne. Owo wypracowanie wizerunku fajnego, myślącego, merytorycznego i ciekawego innych polityka, a nie tylko modela we fraku z przyklejonym do twarzy uśmiechem w typie wczesnego Toma Cruise’a. Obama, któremu kończy się druga kadencja i niedługo, o czym nagrał nawet specjalny zabawny filmik, będzie szukał pracy jak każdy obywatel jego kraju, ostatnio mocno wyluzował, ale nigdy i tak nie był sztucznym sztywniakiem, nie tylko dlatego, że jest z Ameryki i ma dryg do bycia z ludźmi, do przemawiania, jest przede wszystkim wielką osobowością.
Co, a raczej kto jest u nas? Człowiek niewątpliwie zdolny, inteligentny i pojętny, bo raczej bez tych umiejętności z niemal nieznanego polityka w kilka miesięcy nie zdobyłby takiego poparcia i nie został Prezydentem. Ktoś naprawdę wyględny, co w polskiej polityce jest niesłychanie rzadkie. Wystarczy przypomnieć sobie, że za przystojnego uchodzili w badaniach Kwaśniewski czy Marcinkiewicz, czyli….jest to idealna ilustracja tezy, że na bezrybiu to i „Kwach” jest jak Brad Pitt, a taki Duda, do tego wysportowany, co wypominają mu media, to rzeczywiście jakiś anioł, prawie zbawiciel, nie tylko w świecie gabinetów fitness.
Do tego Andrzej Duda to ktoś, kto pochodzi z pokolenia, które pamięta, czym był komunizm. W plecaku wspomnień nosi wiele zaszłości z tych czasów, a w tym wszystkim to ktoś młody, wszak czterdziestka to obecna trzydziestka. Wszystko przed nim. Czy na pewno? Na razie widzę modelowego sztywniaka i grzecznego ucznia, bezbłędnie schylającego się po hostię, kogoś, kto elegancko nosi garnitury i kto nam rzeczywiście obciachu za granicą nie robi, bo potrafi swobodnie porozumieć się w obcych językach.
Na świecie to standard. A u nas cud i cieszymy się tym, jak przysłowiowy głupi bateryjką, ale po latach kwękających panów w garniturach, Duda mówiący zrozumiale dla innych w obcym języku to niemal nieziemskie zjawisko. I tyle. Potencjał był ogromny, nawet ja, choć na Andrzeja Dudę nie głosowałam, patrzyłam przychylnie na kogoś młodego, energicznego i mówiącego inteligentnie i ze swadą.
Na gadaniu i wciskaniu się na przysłowiowy „krzywy ryj” na spotkanie do Obamy się skończyło. Został szyty na miarę frak ozdobiony orderami i zabytkowe wazy na drugim planie. Muzeum pokładanych w nim wielkich nadziei. I taki lekko spocony Obama w wietnamskiej knajpie wzbudza we mnie tęsknotę za kimś, komu mogłabym tak zwyczajnie, po ludzku zazdrościć tego, kim jest, gdzie jest i z kim je tanie pierożki.
Chciałoby się zawołać, tak po amerykańsku; „Osobowość, głupcze!”. Jeśli jej nie masz, a uczniem jesteś pojętnym, to zamiast zwiedzać szeroki i kolorowy świat weź się do roboty i naucz się. Przykłady ze świata są. Trzeba tylko chcieć.
Karolina Korwin Piotrowska specjalnie dla o2.pl
Teraz serce internetu w jednej aplikacji. Bądź na bieżąco i pobierz w Google Play albo App Store.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.