Niezależna Międzynarodowa Komisja Śledczej ONZ ds. Ukrainy stwierdziła, że nie znaleziono dowodów na ludobójstwo, którego Rosjanie dopuszczają się na ludności cywilnej w Ukrainie.
Opinia publiczna jest oburzona, ale śledztwo trwa. Wybitny prawnik oraz sędzia Erika Møse otwarcie mówi, że na razie nie będzie pozytywnej decyzji ONZ.
Tymczasem okazuje się, że Rosjanie zbrodni dopuszczali się przez cały czas od inwazji. Właśnie były żołnierz Grupy Wagnera Maksym Zelenow przyznał, że kazano mu mordować cywilów w Ukrainie. Rozmawiał z Władimirem Oseczkinem, dziennikarzem śledczym i obrońcą praw człowieka z portalu Gułagu.net.
Ustalenia portalu są i tym razem po prostu szokujące.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Władimir Oseczkin - dziennikarz, obrońca praw człowieka i człowiek, który przez swą pracę musiał uciekać z Rosji - dotarł do byłego najemnika Grupy Wagnera.
Ten przyznał, że dowódcy kazali mordować w Ukrainie cywilów i wagnerowcy robili to z premedytacją.
"Rozkazano posprzątać wieś, bo mieszkali tam Ukraińcy" - powiedział były wagnerowiec i potwierdził, że chodziło o wymordowanie ludności cywilnej, która stała na przeszkodzie Rosjanom.
Maksym Zelnow przyznał też, że świadomie ostrzeliwano cele cywilne i mordowano ludzi, którzy stali na drodze rosyjskiej armii. Albo jej współpracownikom.
Takim jak Grupa Wagnera, która do maja tego roku walczyła na froncie.
Oto jeden z dowodów wideo ludobójstwa Ukraińców na tle etnicznym - nie mają wątpliwości w Kijowie. Ale nie wiedzą, co na całą sytuację powie pan Erik Møse oraz jego specjalna komisja ds. Ukrainy.
Wiosną Komisja "doszła do wniosku, że w Ukrainie popełnione zostały zbrodnie wojenne". Dowodów było aż nadto.
Ukraińcy chcą jednak, żeby ONZ uznała działania Rosjan za ludobójstwo.
Bucza, Hostomel, Irpień, Izium czy Mariupol na zawsze będą symbolami zbrodni rosyjskiej armii w Ukrainie.