Gala FAME: REBORN miała przejść do historii polskich freak fightów, prezentując w swoim main evencie wyjątkowe starcie drużynowe. Pierwszy zespół tworzyli Sebastian Fabijański i Tomasz Olejnik, którzy mieli stawić czoła duetowi Sylwestra Wardęgi i Wojciecha Goli. Choć to zestawienie mogło nie obiecywać wysokiej jakości technicznej, emocji na pewno nie brakowało.
Zobacz także: Wielki konflikt i szybki koniec. Kontuzja zabrała emocje
Walka o pierwszą wygraną. Fabijański czy Wardęga?
Kluczowym faktem dotyczącym tego main eventu jest, że dwóch jego głównych uczestników – Sebastian Fabijański i Sylwester Wardęga - nigdy wcześniej nie odniosło zwycięstwa w pojedynku. Dla obu zawodników starcie na FAME: REBORN było szansą na odniesienie pierwszej wygranej w swojej karierze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na papierze, większe szanse przewidywano zespołowi Sylwestra Wardęgi, którego partnerem był Wojciech Gola, włodarz Fame MMA oraz doświadczony freak fighter. Jednakże Gola od dłuższego czasu nie pojawiał się w klatce, co było związane z problemami zdrowotnymi. Mimo tych przeszkód, jego doświadczenie w ringu było oceniane wyżej niż umiejętności Tomasza Olejnika, partnera Sebastiana Fabijańskiego.
Kompromitacja Fame MMA
Bardzo szybko okazało się, że nici z kreatywnego podejścia do main eventu. Już w pierwszych sekundach Sebastian Fabijański położył się na ziemię, a będący pod wpływem emocji Sylwester Wardęga doskoczył, aby go dobić. Jako, że walka odbywała się na zasadach pięściarskich, sędzia przerwał pojedynek i dał szansę aktorowi na dojście do siebie.
Sebastian Fabijański jednak odmówił dalszej walki i wyszedł z klatki po zaledwie kilku sekundach "walki". W ten sposób sędziowie zadecydowali o dyskwalifikacji Sylwestra Wardęgi i ostatecznie, mimo konfrontacji żaden z nich nie odniósł pierwszej wygranej w karierze.
To doprowadziło do starcia Wojciecha Goli z Tomaszem Olejnikiem. Zakończyło się to zgodnie z oczekiwaniami, czyli totalnym rozbiciem rywala przez włodarza Fame MMA w niespełna minutę. Po tym wszystkim Wojciech Gola nie ukrywał rozczarowania postawą Sebastiana Fabijańskiego.
- Z całym szacunkiem Seba, ale zachowałeś się jak c**a. Po prostu nie chciałeś się bić - zakończył Wojciech Gola.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.