Do zajścia doszło na przejściu dla pieszych i rowerzystów. Kierowca samochodu marki Nissan przepuścił najpierw kilku rowerzystów, a następnie wyjechał przed linię zatrzymania w celu wjazdu na drogę z pierwszeństwem przejazdu.
Czytaj także: Dantejskie sceny na S7. Dobrze, że wszystko nagrał
Podczas gdy zmotoryzowany oczekiwał na możliwy moment przejazdu, z jego lewej strony (z dość dużą prędkością) nadjeżdżał rowerzysta.
Samochód wystawał trochę na przejazd dla jednośladów, co nie umknęło uwadze cyklisty. Postanowił wymierzyć sprawiedliwość.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rowerzysta zrobił to jednak na tyle nieudolnie, że sam... uderzył w pojazd oczekujący na przejazd. Po zdarzeniu między uczestnikami doszło do burzliwej wymiany zdań. Nie wiemy, jak zakończyła się cała sprawa.
Komentarze internautów jednoznaczne - to przesada!
Internauci praktycznie jednomyślnie skrytykowali postępowanie rowerzysty. Wytknęli mu nadgorliwość, szukanie problemów na siłę i bezmyślność na drodze.
Czy intelekt rozwielitki nie powinien odbierać uprawnień do samodzielnego poruszania się po mieście rowerem, na rzecz podróżowania w asyście prawnego opiekuna? - pisze internauta
Nie wiem, skąd w tych ludziach tyle agresji o byle co... - dodaje inny.
Bardziej uważni internauci wskazują, że kierowca samochodu osobowego też nie jest bez winy. Widać, że mężczyzna poruszający się Nissanem mógł podjechać bliżej linii. Miał do niej więcej niż metr.
Co o zdarzeniu mówią przepisy? Rowerzysta rzeczywiście miałby pierwszeństwo (był na drodze z pierwszeństwem), gdyby już znajdował się na przejeździe uprzywilejowanym. W trakcie, gdy Nissan wjeżdżał na "pasy", cyklista był bardzo daleko.
Z kolei jeżeli samochód przejeżdża już przez przejazd, to rowerzysta powinien zachować szczególną ostrożność i poczekać (jak w tym przypadku). Dodajmy jednak, że kierowca Nissana również popełnił błąd. Powinien podjechać możliwie blisko linii znaku P-13, ułatwiając innym uczestnikom ruchu swobodny przejazd.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.