Pomaganie słabszym, niezależnie od tego, czy mowa o bezbronnym zwierzaku, czy o osobie w pewien sposób poszkodowanej przez los, to bardzo szlachetne działanie. Ekostraż pokazała, że można jednocześnie zająć się tymi dwoma sprawami.
W niedawnym poście na facebookowym fanpage'u wspomniana organizacja opowiedziała poruszającą historię pewnej 75-latki i jej wiernego czworonożnego przyjaciela. Wolontariusze postanowili wesprzeć starszą panią, aby na jej twarzy znowu zagościł uśmiech.
"Wygląda pani na smutną..."
Z zamieszczonego wpisu dowiadujemy się, jaki był początek tej wyjątkowej historii. Jedna z wolontariuszek organizacji zobaczyła 75-letnią kobietę w parku na spacerze z psem. Starsza pani wyglądała na smutną i samotną, dlatego też wolontariuszka postanowiła podejść i zacząć rozmowę.
Okazało się, że pani Teresa mieszka w fatalnych warunkach, a jej emerytura, wynosząca zaledwie 800 złotych, nie pozwala na godne życie. Mimo że w mieszkaniu jest prąd i woda, dwupalnikowa kuchenka nie wystarcza, aby ogrzać całe lokum.
Wszędzie walają się rzeczy pozostałe po zmarłym synu. Lodówki, pralki, łazienki - brak. Piesek nigdy nie odwiedził weterynarza, ale hej, pani Teresa otrzymuje zaledwie 800 PLN emerytury. To musi jej wystarczyć na opłaty i bardzo skromne jedzenie dla ich obojga. Sąsiedzi na panią Teresę się nie skarżą, nie mają powodu - nie pije, nie awanturuje się. Ona na sąsiadów też się nie skarży - czytamy na oficjalnym fanpage'u "Ekostraży".
"Bo pomoc zwierzętom nie wyklucza pomocy ludziom"
Pani Teresa ujęła organizację swoim ciepłem. Wolontariusze postanowili zrobić wszystko, aby poprawić warunki mieszkalne 75-latki. Szybko zorganizowano wizytę czworonoga u weterynarza - zwierzakowi zrobiono odpowiednie badania i zaplanowano szczepienia. Z kolei u pani Teresy pojawili się goście z darami. Osoby związane z Ekostrażą zorganizowały zbiórkę żywności oraz innych potrzebnych rzeczy, które dotarły potem do starszej pani.
Pani Teresa nie kryła wzruszenia - wierzymy, że rozświetliliśmy jej trochę te święta. Potem wpadliśmy pomóc w uporządkowaniu mieszkania, wywieźliśmy rzeczy po zmarłym synu. Przywieźliśmy grzejnik, koc elektryczny. To nie ostatnia nasza wizyta, pracy w porządkach jeszcze sporo. Trzymajcie kciuki - za Lucky'ego, za nas, za panią Tereskę.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.