Symboliczne przyklęknięcie przed meczami w angielskiej Premier League stało się nieodłącznym elementem każdego spotkania. W ten sposób piłkarze solidaryzują się z ruchem Black Lives Matter. Ten gest wykonują też piłkarze reprezentacji Anglii, którzy przyklęknęli przed starciem z San Marino i Albanią. W ślad za nimi zrobili to też boiskowi rywale.
Czytaj także: "Ktoś oszalał". Pawłowicz o polskiej reprezentacji
Polscy politycy, sportowcy i kibice od kilku dni prowadzili dyskusje na temat tego, czy nasi piłkarze powinni uklęknąć przed meczem z Anglią. Szef PZPN Zbigniew Boniek nie popierał takich działań, nazywając je populizmem. W komentarzu dla TVP Sport powiedział:
To jest bowiem populizm, bo za tym nic nie idzie. Piłkarze czasem klękną, a jakby się niektórych z nich spytać, dlaczego klęczą, to nawet by nie wiedzieli.
Czytaj także: Lewandowski odznaczony przez Dudę. "Bohater narodowy"
Polacy wyrazili wsparcie, ale w inny sposób. Nie klęknęli, ale w chwili kiedy zrobili to Anglicy, wskazali na znak z napisem "respect" na ramieniu. "Respect" - czyli szacunek - kampania odpowiedzialności społecznej uruchomiona przez UEFA w 2008 roku. Jej głównym celem jest praca na rzecz jedności i szacunku dla wszystkich płci, rasy, religii i umiejętności.
Na takie samo rozwiązanie zdecydowali się w środę Czesi, którzy grali z Walią w Cardiff. Jak powiedział rzecznik PZPN, ostatecznie piłkarze mieli się zdecydować o tym na przedmeczowej odprawie. Dodawał jednak, że Polacy raczej nie zdecydują się klękać, gdyż nie są do tego gestu przekonani.