Do wypadku miało dojść na Antarktydzie. BBC podaje, że Australijska Dywizja Antarktyczna postanowiła szczegóły zdarzenia utrzymać w tajemnicy. Nie podano również informacji, w jakim stanie jest obecnie australijski badacz.
Poinformowano z kolei o tym, że akcja ratunkowa była prawdziwym świątecznym cudem. W ekspedycji udział brały trzy kraje - USA, Chiny i Australia. Na szczęście wyprawa okazała się owocna, a potrzebujący otrzymał pomoc na czas.
Czytaj także: Jasnowidz Jackowski miał przerażającą wizję. Ujawnia, co się stanie w sylwestra i Nowy Rok 2021
Najpierw pomogły Chiny. Lodołamacz z Azji pomógł przetransportować naukowców w miejsce, gdzie będą mogli zbudować prowizoryczne lądowisko dla helikoptera.
Helikopter z kolei musiał zostać wysłany z USA. Australia nie dysponuje małymi helikopterami z nartami, dlatego pomoc przyleciała z Ameryki. Pokonano 2200 km by uratować naukowca.
Australijski Airbus A319 przetransportował pacjenta z powrotem do miasta Hobart w Wigilię Bożego Narodzenia. Australijska Dywizja Antarktyczna nazwała operację "wybitnym sukcesem". Podkreślono, że ze względu na warunki panujące na Antarktydzie sprawna współpraca między krajami jest niezbędna.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.