Mateusz Damięcki odwiedził studio Wirtualnej Polski, by opowiedzieć o filmie "O psie, który jeździł koleją", w którym gra główną rolę i który wchodzi do kin 25 sierpnia. Podczas niemal godzinnej rozmowy aktor uchylił kulisy powstawania familijnego filmu, zdradził kilka tajemnic z planu nowego serialu oraz wyznał m.in. dlaczego film "Furioza" był dla niego przełomowy.
Mateusza Damięckiego zapytaliśmy też o sceny intymne - i o to, jak podejście do nich na planie zmieniało się na przestrzeni lat. 42-letni aktor sam ma już doświadczenie w takich scenach - rozbierał się m.in. na scenie Teatru Polonia w spektaklu "Klaps! 50 twarzy Grey'a", a także w filmie "Furioza".
Pierwszy raz spotkałem się z czymś, z czym moi młodsi koledzy się już spotykają na co dzień w realizacjach Netfliksa, HBO czy innych producentów z mocnymi ustalonymi zasadami, czyli z coachingiem scen seksualnych. To jest dla mnie coś niebywałego - mówi nam Damięcki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mateusz Damięcki o kręceniu scen seksu: "Obecność koordynatora scen intymnych to dla mnie coś niebywałego"
- Na początku robiłem sobie z tego jaja. Koleżanka opowiadała, jak wygląda takie szkolenie - że przychodzisz i siada pani z reżyserem, aktorem, aktorką, otwierają arkusz i jest napisane: "Czy pan może podczas sceny dotknąć prawą ręką w twoją nagą lewą pierś? Może, to zapisujemy. A czy może prawą ręką za lewą pierś? Nie może. Za prawy pośladek może, za lewy nie może" - dodaje aktor.
- I wszystko jest wypisane. Oczywiście demonizowała to moja głowa. A później usiedliśmy i okazało się, że dla mnie to coś fantastycznego (...). Trochę jak choreografia z dobrej sceny kaskaderskiej - kontynuuje.
Sceny intymne. Damięcki mówi, za co można stracić pracę
Gwiazdor "Furiozy" podkreśla, że w dniu, w którym nagrywana jest scena intymna, na planie obowiązuje specjalny regulamin.
- I w tym regulaminie jest napisane, jak wszyscy powinni się zachowywać podczas realizacji tej sceny, ile osób może być w pomieszczeniu, ile osób jest dopuszczonych do tego, żeby oglądać tę scenę w trakcie jej realizacji na monitorach. Myślałem sobie, że to jest bardzo karkołomne, a potem się okazało, że to był fajniejszy dzień zdjęciowy - powiedział Damięcki.
Wchodzisz na plan, jest totalna cisza. W tym regulaminie jest napisane, że jeśli sobie zażartujesz w jakiś sposób, to możesz nawet robotę stracić, więc wszyscy siedzą cicho i jeśli nie są potrzebni, to uciekają z tego miejsca, w którym ta scena będzie się rozgrywała - dodał.
Mateusz Damięcki: "Słyszałem legendy, że koledzy się zapominali"
Przyznaje jednocześnie, że w przeszłości bywało też tak, że warunki pracy przy kręceniu takich scen nie były do końca komfortowe.
- Kilkukrotnie mi się zdarzyło, że przyszedłem do pracy na plan i reżyser mówi: "Dobra, to wy wychodzicie, wy zostajecie, jest ta scena, zacznijcie tam 'to' robić, ja sobie to nakręcę i będzie super". Albo mówił: "Nie lubię tych scen... Zaproponujcie coś". I tak się robiło. I ty siedzisz z tą koleżanką i musicie zrobić wszystko, żeby nie było głupio, żeby zadbać o siebie (...) - opowiada.
Słyszałem legendy, że koledzy się zapominali, że było niekomfortowo, że reżyser nie mówił "stop", bo pokazywał, że OK, że fajnie, a kobieta mówiła, że już dosyć. A nikt nie przypuszczał, że mówi to osobiście, prywatnie, tylko wszyscy myśleli, że mówi to w scenie. A kamera dalej się kręciła... - opowiada nam Damięcki.
A czy Damięcki czuje się już komfortowo, rozbierając się na scenie i przed kamerą? I czy po osiągnięciu sylwetki Goldena z "Furiozy" poczuł większą pewność siebie? Na te pytania odpowiedzi również znajdziecie w naszym materiale wideo.
W kolejnych dniach będą pojawiać się kolejne fragmenty rozmowy z Mateuszem Damięckim. Cały wywiad z aktorem ukaże się w weekend na kanale YouTube Wirtualnej Polski.
Zobaczcie zwiastun filmu "O psie, który jeździł koleją" z udziałem Mateusza Damięckiego, który będzie można oglądać w kinach już 25 sierpnia.
Zobaczcie ostatni wywiad z gwiazdą ze studia Wirtualnej Polski. Gościem odcinka był Piotr Stramowski.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.