Ekspert ocenił Andrzeja Dudę. Głównym zarzutem dr. Janusza Sibory jest to, że prezydent państwa nie może organizować konferencji prasowej, na której występuje razem z ambasadorem obcego kraju, ponieważ ten nie ma pozwalających mu na to uprawnień. Według historyka osoby te są na innym poziomie dyplomatycznym i niepoprawne jest stawianie ich w jednym rzędzie przy mównicy.
Jak czują się w takim momencie ambasadorzy innych państw? – zastanawia się w rozmowie z o2 dr Janusz Sibora.
„To jakaś groteska”. Historyk zauważa też, że po konferencji, jaka miała miejsce 6 listopada, inne kraje mogą wziąć z niej przykład i domagać się takich samych przywilejów, prosząc Andrzeja Dudę o wspólne wygłaszanie decyzji politycznych przy najbliższych okazjach. Sibor uważa też, że historia lubi się powtarzać, a cała sytuacja przypomina tę sprzed kilku miesięcy, kiedy to prezydent Polski spotkał się z Donaldem Trumpem w Waszyngtonie i na stojąco podpisywał dokument przy biurku siedzącego obok przywódcy USA.
Myślę, że jest to kontynuacja sytuacji z Waszyngtonu i pamiętnego stołu. Jeśli chcemy dbać o wizerunek naszego prezydenta, takie coś nie może mieć miejsca – mówi Sibora.
Konferencję dotyczącą wiz można było zorganizować lepiej. Idealnym rozwiązaniem, jakie trzeba było według badacza polskiej służby zagranicznej zastosować, było zorganizowanie konferencji, na której ambasador USA Georgette Mosbacher spotkałaby się z kimś o odpowiadającej jej randze. Do takich osób należy np. prezydencki minister czy ambasador urzędu MSZ.
Dlaczego ludzie zajmujący się w Kancelarii Prezydenta protokołem dyplomatycznym nie wypowiedzą się w tej sprawie? Powinni to zrobić, przyzwoitość nakazuje wyjaśnić sytuację – przekonuje dr Janusz Sibora.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.