Niedługo przed lądowaniem pilot zgłosił problemy z silnikiem. Nie udało mu się dotrzeć do lotniska Johna Wayne'a w mieście Santa Ana. Musiał znaleźć miejsce na autostradzie biegnącej na południe od Los Angeles - podaje "Time".
Maszyna wystartowała z San Diego i miała lądować w miejscowości Van Nuys w Dolinie San Fernando. Jednak kiedy pojawiły się kłopoty z silnikiem, pilot zdecydował, że spróbuje dolecieć do Santa Ana. Planu nie udało się zrealizować z powodu zbyt silnego wiatru i samolot Beech G33 "usiadł" na autostradzie.
Na miejscu pojawili się ratownicy, jednak ich pomoc nie była potrzebna. Uwiecznili za to niezwykłe zdarzenie i opublikowali zdjęcie na Twitterze.
Nikomu nic się nie stało w trakcie nietypowego lądowania. Maszyna bezpiecznie zatrzymała się tuż przed jednym ze zjazdów z autostrady. Pilot i pasażer samodzielnie wysiedli z samolotu.
Na szczęście była noc i ruch na trasie był mniejszy. W ciągu dnia autostrada jest zatłoczona.
To był prawdziwy cud, że nikt nie został ranny - powiedział Chris Coatez ze straży pożarnej w Costa Mesa.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.