30-letnia Vicky Plowright z Surrey na badaniu w 10 tygodniu ciąży usłyszała, że jej dzieci mogą się udusić swoimi pępowinami. Okazało się, że dzielące worek owodniowy maluchy są zbyt blisko siebie. Uratowały się mocno przytulając, donosi "The Independent". Choć historia znalazła się swój finał jeszcze w 2015 roku, kobieta dopiero teraz postanowiła opowiedzieć historię swoich synów.
Spodziewałam się, że to będzie rutynowe badanie USG. Tymczasem lekarz określił ryzyko śmierci bliźniaków w czasie ciąży na ok. 50 proc. Byłam zrozpaczona. Były tak blisko, że trzeba było wykluczyć, że są ze sobą zrośnięte. W ciągu tej samej godziny dowiedziałam się, że urodzę bliźnięta ale dzieciom grozi niebezpieczeństwo - opowiada Vicky.
Dwa tygodnie później uczucie nieprzerwanej tortury i lęku na chwilę znikło. Na kolejnym badaniu na ekranie monitora zobaczyli, że bliźniaki bardzo mocno przylgnęły do siebie. Dosłownie zacisnęły ręce wokół siebie. Od 13 tygodnia pępowina jednego bliźniaka otoczyła drugiego. To zbliżyło ich nawet mocniej, i dodatkowo zmniejszyło ryzyko zaplątania się pępowin.
Utrzymywały się przy życiu mocno obejmując tak, że ich pępowiny nie ruszały się i nie mogły zaplątać - dodaje mama 22-miesięcznych Reubena i Theo.
Ciężarna pozostawała pod regularną opieką lekarzy aż do 32 tygodnia. Dwa dni przed Wigilią 2015 roku chłopcy urodzili się poprzez cesarskie cięcie. Był to najlepszy moment, bo jeden z maluchów z braku miejsca przestał rosnąć. Po 5 miesiącach na oddziale neonatologicznym w pełni zdrowia trafiły do domu.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.