Wyspy brytyjskie najprawdopodobniej będą musiały się zmierzyć się z Oisinem, Wilbertem i… Kamilem. Meteorolodzy co prawda nadają imiona burzom dopiero od zeszłego roku, ale krajowe media zwróciły uwagę, że to pierwszy raz, kiedy użyje się w tym celu polskiego imienia.
Nazywanie sztormów to nie byle jaki wymysł. Specjaliści od prognozowania pogody uważają, że jeśli burza ma imię, to ludzie zaczynają poważniej traktować ostrzeżenia o niej.
Z takiego wyróżnienia (chyba) możemy być dumni. Mamy jednak nadzieję, że Kamil nie da się zbyt mocno we znaki Brytyjczykom i ci jeszcze nie uprzedzeni do nas, nie przestaną nas lubić.
Autor: Krzysztof Narewski
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.