Według posła Partii Konserwatywnej wolą bezdomność od wydawania na noclegi. Poseł z Kent podzielił się swoimi poglądami z resztą kolegów podczas wystąpienia w Westminsterze w ostatni wtorek, zauważa "The Guardian".
Szczerze mówiąc, widać korelacje między liczbami dotyczącymi imigracji a bezdomności. Nie dziwi mnie, że w latach 2016-2017 z pośród śpiących na ulicach aż 1950 osób to mieszkańcy Polski, Litwy i Rumunii. Niektórzy z nich świadomie decydują się spać na ulicy zamiast płacić za nocleg - stwierdził Holloway.
Poseł swoje oskarżenia podpiera, jak twierdzi, osobistymi doświadczeniami. W lutym tego roku, podczas przerwy w obradach, uczestniczył w akcji pomocy bezdomnym.
Gdy rozdawaliśmy koce i buty, nie słyszałem ani słowa po angielsku. Słyszałem języki z Europy Wschodniej. Słyszałem arabski. Słyszałem włoski. Może warto zapytać w końcu, czy naszą gospodarkę powinniśmy opierać na taniej pracy ludzi, których nie stać nawet, by zapewnić sobie nocleg w tym kraju - rzucił z ławy w Parlamencie.
Poseł Adam Holloway podzielił się jeszcze jedną osobistą obserwacją. Ten 52-letni mężczyzna ma za sobą służbę w armii brytyjskiej. Przekonuje, że spanie na ulicy Londynu jest o wiele bardziej wygodne niż spanie w trakcie manewrów wojskowych.
Jak ktoś jest sprawny na ciele i umyśle, zawsze można sobie znaleźć jakieś zajęcie zapewniające normalny nocleg - dodał.
Z opinią konserwatysty, jakoby większość bezdomnych na angielskich ulicach stanowili imigranci, nie zgodziła się minister mieszkalnictwa Melanie Onn. Owszem, w Londynie , według danych zebranych w bazie informacji o bezdomnych Combined Homelessness and Information Network (Chain), 55 proc. śpiących na ulicy to obywatele innych krajów. W całej Anglii odsetek bezdomnych z UE wynosi już jednak 16 proc. a z poza UE 4 proc.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.