Luca Di Nicola, był młodym kucharzem, który wyemigrował z włoskiej Abruzji do Londynu. Od około tygodnia miał kaszel oraz gorączkę. Stan jego zdrowia stopniowo się pogarszał. Z powodu problemów z oddychaniem został przewieziony do szpitala, w którym zmarł.
Koronawirus u zdrowej osoby
Mężczyzna pracował w restauracji prowadzonej przez jego matkę oraz jej partnera. Rodzina mężczyzny twierdzi, że jego śmierć musiała być spowodowana COVID-19, ponieważ był on "bardzo zdrowym" człowiekiem.
W rozmowie z gazetą "La Repubblica", jego ciotka Giada stwierdziła, że lekarz, który odwiedził Lucę, gdy 23 marca jego stan uległ pogorszeniu powiedział, że jest młody i silny, więc nawet ciężka grypa nie powinna go martwić. Przepisał mu paracetamol i odradził pójście do szpitala.
Jednak następnego dnia jego usta zaczęły robić się fioletowe, a ból klatki piersiowej się wzmógł. Niedługo później doznał zapaści płuc, które okazały się być wypełnione krwią oraz wodą. Pomimo prób pomocy w karetce i w szpitalu, mężczyzna zmarł.
Z powodu podejrzeń, że realną przyczyną śmierci był koronawirus, matka kucharza oraz jej partner zostali objęci dwutygodniową kwarantanną domową.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.