Stankiewicz zadeklarowała, że nie spocznie, dopóki nie rozprawi się z Tuskiem. Na antenie telewizji publicznej przekonywała, że jej stowarzyszenie "zobowiązało się wobec narodu, że choćby za ten czyn, i oby nic więcej złego, należy się Donaldowi Tuskowi najsurowsza z możliwych kar". Wszystko za to, że były premier przekazał śledztwo stronie rosyjskiej.
Tutaj możemy podziękować, mówię w cudzysłowie, bo tu należy się najwyższa kara, ten człowiek powinien ponieść najwyższą karę, specjalnie przywróconą do prawodawstwa polskiego w tej sprawie. Mówię tutaj o Donaldzie Tusku, który w drugim dniu oddał śledztwo w ręce Rosjan - stwierdziła Stankiewicz.
Dlaczego dziennikarka chciałaby kary śmierci dla przewodniczącego Rady Europejskiej? Jak sama stwierdziła, pomogłoby to jej "realizować się zawodowo i czuć się bezpiecznie we własnym kraju".
W kraju, który wystawia prezydenta na śmierć, pozwala go zabić, a być może nawet aktywnie uczestniczy w doprowadzeniu go do śmierci, nie czuję się bezpiecznie. Ani ja, ani Jan Kowalski, ani nikt kto myśli zdroworozsądkowo - dodała.
Stankiewicz twierdzi, że prezydencki tupolew wybuchł w powietrzu. Według niej raporty oficjalnych władz Polski i Rosji nie zdradzają prawdy o wydarzeniach z 10 kwietnia 2010 roku, a jedynym wiarygodnym źródłem informacji na ten temat są wnioski płynące z tzw. konferencji smoleńskich.
Zobacz także:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.