Pascal Cotte przez 10 lat prowadził badania nad obrazem da Vinci. Wykorzystywał technikę światła odbijanego. Technologia ta polega na naświetlaniu obrazu seriami intensywnych impulsów światła. W tym czasie specjalna kamera wykonuje pomiary światła odbijanego. Na tej podstawie można ustalić, co znajduje się pomiędzy poszczególnymi warstwami farby. Stworzona w ten sposób rekonstrukcja Mony Lisy przedstawia obraz siedzącej osoby, która spogląda w bok.
Naukowiec twierdzi, że jego technika pozwala zajrzeć głębiej pod powierzchnię obrazu.
Możemy teraz analizować dokładnie, co się dzieje pomiędzy warstwami farby i zdjąć je wszystkie jak łuski cebuli. Możemy odtworzyć całą kolejność powstawania obrazu - powiedział BBC News.
Badacz uważa, że jego odkrycie stanowi wyzwanie dla słynnej teorii. Mówi ona, że słynna Mona Lisa to sportretowana przez da Vinci żona florenckiego handlarza - Lisa Gherardini. Naukowiec podkreśla, że ukryty pod spodem portret to autentyczna Mona Lisa. Natomiast przedstawienie "wierzchnie", uznawane za portret Mony Lisy od ponad 500 lat, to całkiem inna kobieta.
Kiedy skończyłem rekonstrukcję Lisy Gherardini, stałem przed portretem i widziałem, że jest ona całkowicie inna, niż znana nam Mona Lisa. To nie ta sama kobieta - relacjonuje Pascal Cotte.
Twierdzenie naukowca budzi kontrowersje wśród znawców sztuki. Przedstawiciele Luwru, w którym znajduje się obraz, nie skomentowali informacji przedstawionych przez Cotte.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.