Jeśli globalne ocieplenie nie zwolni, kawoszy czeka cierpienie. Może nie od razu, ale dla wielu osób końcem świata będzie brak kawy. A to może nastąpić w 2080 roku. Jednak już w 2050 roku połowa terenów, na których uprawia się dzisiaj kawę, będzie niezdatna do użytku. A to znacząco wpłynie na jej dostępność i cenę - informuje "Business Insider".
To już problem nie tylko ekologów. Doradcy wielkich firm jak Starbucks czy Lavazza potwierdzają, że czarna chmura wisi nad głowami nie tylko wielkich firm i konsumentów, ale przede wszystkim farmerów ze środkowej i południowej Ameryki. Wysokie temperatury i ekstremalne warunki pogodowe, jak długotrwałe susze i intensywne opady, pomogły pewnej odmianie grzyba rozejść się po wielu uprawach, a susza w Brazylii spowodowała spadek produkcji kawy o 30 proc. w 2014 roku.
To dzieje się już tu i teraz. Sytuacja jest poważna, ale jeszcze nie beznadziejna. Ograniczenie wzrostu globalnej temperatury do maksimum 1.5 °C od obecnej pozwoliłoby kontynuować uprawy. Wzrost ponad tę granicę oznaczałby najprawdopodobniej utratę pracy większości z 120 mln osób pracujących w łańcuchu zaopatrującym nas w kawę.
Autor: Bartosz Nowak
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.