Ktoś się jeszcze dziwi, że obecne władze robią, co tylko chcą, jak chcą i kiedy chcą? Że bezkarnie i z impetem rozstawiają wszystkich i wszystko po kątach, nie patrząc na zasady, dobre wychowanie, prawo czy Konstytucję? A ktoś im w tym działaniu realnie przeszkadza? Tak na serio, a nie dla jaj na jakiś naprędce zwoływanych, prowizorycznych konferencjach prasowych?
Kiedy wczoraj ruszył szczyt NATO, media zwróciły uwagę na to, że nowa władza zafałszowuje historię. Daje wprost do zrozumienia, że gdyby nie dzielni bracia z Żoliborza, nie weszlibyśmy do sojuszu. Jeszcze chwila, a dowiemy się, że Chrztu Polski na pewno dokonała Beata Szydło, pod Grunwaldem wygrał Kaczyński, zaś pod Wiedniem pewnie odnowiciel Duda, a dzielny Jarosław, zamiast Błaszczykowskiego czy Lewandowskiego, strzelał ku radości milionów gole na Euro. A jak nie on, to jego sprawczy duch, bo jak wiadomo, jest on naszym pomazańcem i wie wszystko oraz jest wszechmocny. Jeszcze chwila i tak będzie. I nikt się nie zastanowi, tylko wszyscy grzecznie nowa wiedzę łykną.
Można się śmiać, bo to w sumie jest strasznie (z naciskiem na słowo „strasznie”) śmieszne. Ale wymazano właśnie publicznie, na arenie międzynarodowej, kawał najnowszej historii Polski, fałszując ją bezkarnie i bezczelnie, wyrzucając poza nawias autentycznych bohaterów, dzięki którym jesteśmy min. w NATO i dzięki którym czujemy się, mimo straszliwych historycznych i narodowych kompleksów, jakby bardziej fajni, sexy i lubiani. I co? Ano nic. Dziennikarze wzburzeni, mówią wprost, że to świństwo, a co robi nasza kochana opozycja?
Ta głównie spaceruje, pikietuje, robi smutne minki i pisze posty na fejsbuniu. W tym jest mega świetna i kreatywna, że hej. Poza tym plaża. Wczoraj wstyd na cały glob ziemski, bo prezydent największego mocarstwa świata publicznie spokojnie i merytorycznie do bólu skarcił zdumionego Dudę, którego przerażona mina mówiła więcej niż cały szczyt NATO. I co? Nic. Poza wnioskiem, że trener medialny potrzebny na Krakowskim Przedmieściu natychmiast, bo włodarze będą hasać, gromy będą spadać coraz częściej i mocniej, wypadałoby więc wychodzić z nich z twarzą, a nie z przerażeniem w oczach, jak podczas oglądania horroru „Noc żywych trupów”. Opozycja zaś liże rany po posiedzeniu Sejmu, na którym jak zwykle postawiona pod ścianą, w mrokach nocy, zwoływała jedynie kolejne konferencje prasowe. Bo to ma opanowane. Jedynie w mediach, tym razem od prawa do lewa, lekka panika, bo skarcono nas i upokorzono publicznie jak przedszkolaka, który znowu, mimo ostrzeżeń, zasikał łóżko.
Rano konferencję dla mediów zwołał stękający jak na mękach lider PO, o dość specyficznej medialnej charyzmie, który nie umie składnie powiedzieć jednego zdania i w potoku nowomowy i gładkich, nic nieznaczących słów wylewających się z jego ust, z trudem można było wyłuskać jakiekolwiek meritum. Czyli prawdopodobnie to, że nowa wersja historii przedstawiona przez rządzących jest nieprawdziwa. Jakieś konkrety? Cokolwiek, poza nowomową, smutną miną i ładnym, wytrenowanym pod kamery ułożeniem rąk? Ano nie.
I w tym wszystkim nagle pojawia się wróg publiczny numer jeden nowej władzy, były premier Tusk. Jeden z obecnie najsilniejszych ludzi w polityce światowej zgrabnie, bez lania wody i nowomowy oraz machania rękami bez sensu, mówi to, co opozycja powinna była powiedzieć już dawno. A przy tym zachowuje się jak na poważnego polityka przystało, a nie jak uczniak w narzuconej mu roli i w cudzym garniturze. Aż miło popatrzeć i posłuchać, choć nie należałam do jego zaprzysięgłych fanów i czasem mnie wkurzał strasznie. Ale pojawiła się dawno nie widziana jakaś inna jakość i nawet, kiedy w wywiadzie w TVN 24 krytykował to, co się u nas dzieje, to poziom jego wypowiedzi był nieosiągalny dla większości naszej klasy politycznej.
I tak sobie pomyślałam, patrząc na stękającego lidera pewnej opozycyjnej partii i na innego lidera opozycji, którego wypacykowane ego wylewało mi się z ekranu telewizora, że brakuje nam tego cholernego, znienawidzonego przez wielu Tuska. Bo gdy tylko się pojawił, okazało się, jak strasznie beznadziejna jest ta nasza opozycja, jak gada bez sensu, ładu oraz składu, jakie to nijakie, malowane i kompletnie bez charyzmy. Nic dziwnego, że PiS, pracowity i zmobilizowany, robi co i z kim chce. Nie mają z kim walczyć, nie mają opozycji, mają szczekające małe pieski, bezradne, biedne, smutne coraz bardziej.
A więc, panie Tusk, wracaj pan. Bo za chwile okaże się, że Jarosław jest królem, Beata królową, Andrzej został cesarzem, a opozycja działa jedynie na fejsbuniu czy TT. Bo nigdzie nie chcą jej już słuchać.
Karolina Korwin Piotrowska specjalnie dla o2
Teraz serce internetu w jednej aplikacji. Bądź na bieżąco i pobierz w Google Play albo App Store.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.