Seksualne niewolnictwo kobiet z Korei Północnej przynosi ogromne zyski. Rocznie chińskie gangi zarabiają na tym procederze 105 mln dolarów. Autorzy raportu przytaczają szczegółowe dane, które cytuje południowokoreańska gazeta "The Chosun Ilbo".
Ofiary z Korei Północnej muszą prostytuować się za 30 juanów chińskich (ok. 17 zł), są sprzedawane jako żony za tysiąc juanów i wykorzystywane w cyberprzestrzeni, gdzie świadczą usługi seksualne międzynarodowej klienteli - mów autor opracowania Yoon Hee-soon.
Seksualne niewolnictwo dotyka około 60 proc. uciekinierek z kraju Kim Dzong Una. Połowa z nich jest zmuszana do prostytucji, a około jedna trzecia - do małżeństwa. Najmłodsze mają nawet 9 la.
Wiele ofiar więzi się w domach publicznych w północno-wschodnich Chinach. Kobiety, które udało się uratować, opowiadają, że w Szanghaju północnokoreańskie prostytutkii naznacza się tatuażami przedstawiającymi lwy i motyle, tak by zamanifestować ich przynależność i zapobiec porwaniom przez konkurencję. Nagranie, na którym ofiara jest wykorzystywana seksualnie, może kosztować do 110 dolarów (ok. 420 zł).
Naprzeciwko łóżka stał stół z komputerem i kamerą internetową. Zostałam zgwałcona przez czterech mężczyzn. Gdy gwałcił mnie trzeci, zaczęłam krwawić... Nie pamiętam nic więcej - opowiada jedna z ocalonych ofiar.
Według raportu za koreańską żonę Chińczycy muszą zapłacić od tysiąca do 50 tys. juanów. Nowi mężowie najczęściej gwałcą je i molestują. Jak tłumaczy Yoon, chińskie prawo każe deportować koreańskich uchodźców, co zmusza ich do ukrywania się i sprawia, że są dla handlarzy ludźmi łatwym celem. Organizacja Korea Future Initiative apeluje do wszystkich państw o pomoc dla uchodźców z kraju Kim Dzong Una w Chinach, prosi też ambasady o udzielanie schronienia osobom ubiegającym się o azyl.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.