W rozmowie z CBS News, Marc Lipsitch, profesor epidemiologii z Uniwersytetu Harvarda, wyraził obawy, że koronawirusem może zarazić się od 40 do 70 procent światowej populacji z czego 1 procent może zginąć.
Choć 1 procent nie brzmi wybitnie groźnie, to same liczby przerażają. Zgodnie z szacunkami Lipsitcha na świecie zmarło by wówczas około od 35 do 55 milionów ludzi. Podobna śmiertelność jest zresztą podawana przez wielu specjalistów. Dla porównania grypa zabija według WHO około 650 tysięcy ludzi rocznie, przy mniej więcej miliardzie zarażeń.
To tylko przewidywania, nie wiemy jeszcze na ile dokładne. To najlepsze szacunki, jakie byłem w stanie stworzyć, opierając się na połączeniu rożnych modeli matematycznych, których używamy by śledzić i przewidywać rozwój epidemii - mówił Marc Lipsitch.
Lekarz dodał, że wielu z nas może mieć bardzo słabe objawy koronawirusa lub nie mieć ich w ogóle, zatem trudno stwierdzić ile osób tak naprawdę zaraziło się COVID-19.
Zobacz też: Efekt koronawirusa. NASA publikuje zdjęcia z kosmosu
Koronawirus na świecie
Na całym świecie w wyniku powikłań związanych z COVID-19, zmarło już 3100 osób a niemal 91 tysięcy jest zarażonych. Oznacza to, że obecna śmiertelność wynosi więcej niż przewiduje amerykański lekarz. Wyleczonych zostało około 49 tysięcy zarażonych.
Nowe przypadki wirusa pojawiły się w ostatnim dniu w Arabii Saudyjskiej, Jordanii, Tunezji, Maroko oraz Senegalu. Oznacza to, że epidemia rozszerza się szybko na kolejny fragment świata. Korea Południowa odnotowała gigantyczny wzrost zachorowań - o 477. Dwa nowe zakażenia zarejestrowano też w Czechach.
W Polsce nie stwierdzono dotychczas przypadków COVID-19. Ministerstwo zdrowia nawołuje jednak do raportowania wszystkich niepokojących objawów. Praktycznie jednomyślnie Sejm przyjął też specustawę związaną z zapobieganiem koronawirusowi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.