Mieszkańcy największej z wysp na Hawajach żyjący w pobliżu wulkanu Kilauea zostali wywiezieni w bezpieczne miejsce. Wypływająca z krateru lawa zaczęła podchodzić pod zabudowania. Po serii ponad 250 wstrząsów w przeciągu 24 godzin Kilauea nastąpił jeden silny i nad wyspą pojawił się snop szarego dymu.
Lawa zagroziła terenom osiedla Leilani w miejscowości Puna. Amerykański Czerwony Krzyż przygarnął 10 tys. żyjących tam osób. Musieli pozostawić swoje domy na pastwę żywiołu i przenieść się do lokum tymczasowego. Na miejscu działa jeszcze Obrona Cywilna, sprawdzając, czy aby na pewno wszyscy uciekli.
Za chwilę ewakuacja może się dodatkowo skomplikować. Wycieki lawy i słupy pary pojawiają się wzdłuż kilku głównych arterii komunikacyjnych, łącznie z autostradą 132. Departament Dróg Publicznych uprzedza wszystkich żyjących wzdłuż tych dróg, by jak najszybciej opuścili swoje domy. Pomocy w zebraniu dobytku udzielają wszystkie służby ratunkowe jednocześnie, bo czasu jest coraz mniej.
W czwartek o godz. 10.31 rano (22.31 czasu polskiego) odnotowano trzęsienie ziemi po wschodniej stronie krateru Kilauea. Miało ono siłę 4,6 stopnia w skali Richtera. Wkrótce spodziewane są kolejne, i to dużo silniejsze. Wraz z nimi gwałtowna erupcja samego wulkanu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.