Mężczyzna niczego się nie spodziewał. Jamie Alvarez przyjechał do Hiszpanii specjalnie po to, aby wziąć udział w gonitwie. Gdy razem z innymi uczestnikami biegu pędził przed rozwścieczonymi bykami, nagrywał przy tym całe wydarzenie. W pewnym momencie wspiął się na ogrodzenie aby przeczekać ścigające go zwierzęta. To wtedy jego sytuacja uległa całkowitej zmianie.
Radość i podniecenie związane z byciem w arenie szybko przerodziły się w strach, w prawdziwy strach o moje życie – powiedział 46-latek.
Uczestnik biegu był bliski śmierci. Gdy Amerykanin pracujący na co dzień jako prawnik zszedł z wysokiej siatki, był pewien, że jest już po wszystkim. Nagle znikąd pojawił się jednak zagubiony byk, który wbiegł w niego z niesamowitą siłą. Mężczyzna odniósł obrażenia szyi oraz miał złamaną kość policzkową. Jak mówi, tylko centymetry dzieliły go od śmierci.
W ciągu kilku sekund przyszło mi do głowy milion myśli, a umieranie było zdecydowanie jedną z nich – dodał Alvarez.
Amerykanin został przewieziony do szpitala. Po trzygodzinnej operacji, lekarzom udało się go uratować. Jego stan zdrowia nie zagraża już życiu i poszkodowany 46-latek może wrócić do domu. Oprócz niego, rannych zostało również dwóch innych obywateli Stanów Zjednoczonych – donosi New York Post.
Hiszpański festiwal przyciąga tłumy widzów. Każdego roku do Pampeluny przyjeżdża około miliona ludzi. Gonitwy z bykami odbywają się codziennie przez 8 dni. Tradycja ta istnieje już prawie sto lat.
Selfie jest groźne nie od dziś. Pod koniec czerwca naukowcy opublikowali sensacyjne wyniki badań. Badacze stwierdzili, że na świecie podczas robienia sobie zdjęć zginęło już łącznie co najmniej 259 osób. To niemal pięciokrotnie więcej, niż wynosi liczba zabitych przez rekiny. 75 proc. osób, które zginęły podczas robienia selfie stanowią mężczyźni.
Zobacz też: #dziejesiewmoto: wściekły byk niszczy Nissana
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.