Nieleczona choroba może wywoływać problemy kardiologiczne i jelitowe. Dzieje się tak u około 30 proc. pacjentów. Zdarza się, że komplikacje prowadzą też do ustania akcji serca i nagłej śmierci - donosi "Science Alert".
Reszta przechodzi chorobę bezobjawowo, a o zarażeniu dowiaduje się przez przypadek. Najczęściej ma to miejsce podczas badania krwi. To dlatego lekarze nazywają chorobę "cichym zabójcą".
Dotąd zapadali na nią głównie mieszkańcy Afryki. Teraz choroba Chagasa rozprzestrzeniła się i występuje w Stanach Zjednoczonych, Europie, Australii i Japonii - poinformowała w oświadczeniu American Heart Association. W sumie na świecie zakażonych jest 6 milionów ludzi.
Lekarze mogą zdiagnozować "cichego zabójcę", wykonując testy krwi. Chorobę można wyleczyć, stosując kurację przeciwpasożytniczą. Naukowcy podkreślają jednak, że świadomość zagrożenia jest zbyt niska i często choroba Chagasa nie jest w ogóle brana pod uwagę.
Lekarze nie po raz pierwszy podnoszą alarm w tej sprawie. W 2014 roku epidemiolog Melissa Nolan Garcia wystosowała podobne oświadczenie, podpierając swoje słowa wynikami badań na temat "cichego zabójcy" w Teksasie.
Byliśmy zaskoczeni nie tylko tym, że u tak wielu osób testy na chorobę Chagasa wypadły pozytywnie , lecz także liczbą pacjentów z chorobami serca, które wydają się bezpośrednio związane z zakażeniem - powiedziała Garcia.
Teraz liczba zakażonych wzrosła jeszcze bardziej. Naukowcy nawołują do wykonywania badań i informowania opinii publicznej. Ostrzegają, że w przeciwnym razie liczba osób z chorobami serca może nadal wzrastać.
_Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.