Przed lotem była w doskonałej formie. 30-letnia Charlotte Carter, pielęgniarka z południowej Walii, poleciała do Dubaju, żeby bawić się w towarzystwie koleżanek i odwiedzić przyjaciółkę. Jednak problemy zaczęły się już w samolocie, w którym Carter zachorowała. Już na miejscu, w drodze do hotelu, doszło do tragedii.
Dostała ataku serca w taksówce. 30-latka została natychmiast zawieziona na oddział intensywnej terapii, gdzie przez długi czas była reanimowana. Niestety nic nie pomogło i pielęgniarka zmarła - informuje "Daily Mail". Teraz poza szokiem wywołanym nagłą śmiercią Charlotte, rodzina ma problem ze sprowadzeniem jej ciała do domu.
Muszą zapłacić ogromną sumę. Carter przed wyjazdem nie wykupiła ubezpieczenia podróżnego. Dlatego jej hospitalizacja, a także sprowadzenie ciała do Wielkiej Brytanii będzie kosztowało rodzinę 30 tys. funtów, czyli około 148 tys. zł.
Tak jak wielu młodych ludzi, Charlotte nie wykupiła ubezpieczenia podróżnego, dlatego rachunki medyczne i koszty repatriacji będą bardzo wysokie. Chcemy pomóc jej rodzinie zebrać na to pieniądze - napisała przyjaciółka zmarłej na stronie crowdfundingowej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.