Policja z Kopenhagi aresztowała Polaka, który przywłaszczył sobie biżuterię wartą cztery miliony juanów. Łupy wyniósł z pokoju hotelowego, w którym mieszkała chińska aktorka Liu Tao. Nie jest jasne, jak się tam dostał.
Sejf został ogołocony! To okropne! Proszę, pomóżcie! - napisała na portalu społecznościowym Liu, kiedy wróciła z konferencji prasowej i odkryła ślady włamania.
Na miejscu szybko pojawiła się zaalarmowana duńska policja oraz chiński ambasador. Okazało się, że z sejfu zginęły trzy pierścionki, para kolczyków, zegarek oraz plik banknotów.
Złodziej, którego proces odbędzie się za kilka dni, twierdzi, że pokój aktorki wybrał przypadkiem. Nie wiedział też, że w sejfie znajdzie tyle kosztowności. Większość skradzionych przedmiotów Polak już zwrócił. Problematyczna jest tylko sprawa banknotów. Mężczyzna twierdzi, że w sejfie było dużo mniej pieniędzy, niż podaje oświadczenie aktorki.
Co za dzień. Nawet przez to co się stało, dalej kocham ten kraj. Jest tu trochę jak w baśni! Dziękuję wszystkim za pomoc. Niedługo pojawię się w sądzie i spotkam się ze sprawcą. Mam też nadzieję, że wszystkie moje rzeczy się odnajdą - napisała Liu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.