Eksperci ogłosili właśnie, że to resztki XIX-wiecznych statków handlowych. Oba wiozły węgiel. Jeden z nich miał drewniany kadłub, drugi był wykonany ze stali. Badacze zastrzegli, że trudno jest zidentyfikować bardzo dokładnie jednostki, które mogą być odkrytymi wrakami. Nie złożyli jednak broni.
Możemy zawęzić możliwości do głównych kandydatów, opierając się na dostępnych informacjach pochodzących głównie z brytyjskich źródeł - powiedział doktor Ross Anderson, szef działu archeologii morskiej w Western Australia Museum (WA Museum).
W pierwszym przypadku mogły to być statki W.Gordon lub Magdala. Podejrzeń w przypadku drugiego wraku jest więcej: Kooringa, Lake Ontario i West Ridge. Doktor Anderson za najbardziej prawdopodobną uważa ostatnią jednostkę - podaje australijski serwis ABC.
Wraki zlokalizowano przypadkowo w maju i grudniu 2015 roku. Autorzy odkrycia szukali szczątków samolotu, który zaginął bez wieści w marcu 2014 roku z 239 osobami na pokładzie. Oba statki specjaliści Australijskiego Biura Bezpieczeństwa Transportu znaleźli w odległości 35 kilometrów od siebie. Były na głębokości prawie 4 kilometrów, około 2,3 tysiąca kilometrów od zachodniego wybrzeża Australii. Do naukowców z WA Museum trafiły zapisy z sonarów i podwodnych kamer wideo.
Eksperci podejrzewają, że drewniany statek zatonął w wyniku katastrofy. Ocenia się, że mogła to być 800-tonowa jednostka. W tej chwili kadłub uległ niemal całkowitej degradacji. Najprawdopodobniej statek zniszczył wybuch na pokładzie, co było powszechnym zagrożeniem w XIX-wiecznym transporcie węgla. Pył węglowy po przekroczeniu krytycznego stężenia jest groźną substancją wybuchową.
W dużo lepszym stanie jest wrak statku o stalowym kadłubie. Miał co najmniej dwa pokłady i mógł być dwa razy większy od drewnianego. Prawdopodobnie prócz węgla przewoził również pasażerów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.