Jesteście pozostałością po faszystach i nazistach - tak rozjuszony Erdogan określił władze Holandii.
Poszło o misję szefa MSZ w kraju tulipanów. Mevlut Cavusoglu wcale nie wybierał się tam z oficjalną, międzypaństwową wizytą. Chciał wziąć udział w wiecu tureckich imigrantów i namawiać ich do głosowania na "tak" w niedalekim referendum - informuje BBC News. Turcja zarządziła plebiscyt w sprawie znacznego zwiększenia uprawnień prezydenta.
Holendrzy nie chcą u siebie wysłannika Ankary. Wycofali zgodę na lądowanie, argumentując to kwestiami bezpieczeństwa. Wcześniej na podobne spotkania tureckich polityków z imigrantami znad Bosforu nie zgodzili się Niemcy, Szwajcarzy i Austriacy. Szef MSZ Turcji zagroził sankcjami, jeśli jego wizyta nie dojdzie do skutku. Swoje dorzucił też prezydent.
Zakazujcie lądowania naszemu ministrowi, ile chcecie. Zobaczymy teraz, czy wasze samoloty będą mogły wylądować w Turcji - powiedział Recep Tayyip Erdogan.
Długo nie trzeba było czekać na odpowiedź premiera Holandii. Mark Rutte powiedział, że straszenie sankcjami "uniemożliwia poszukiwanie rozsądnego rozwiązania" tej sytuacji.
Turecki prezydent nie pierwszy raz używa takiej retoryki. W zeszłym tygodniu o praktyki nazistowskie oskarżył władze w Berlinie. Z tego samego powodu, co Holendrów. Referendum zaplanowano na kwiecień. Turcy na emigracji mają prawo głosować. W samych tylko Niemczech uprawnionych do udziału w plebiscycie jest 1,5 miliona Turków.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.