Niektóre szpitale nie zapewniają pacjentom nawet sztućców. Muszą mieć własny komplet lub używać plastikowych, które często uniemożliwiają zjedzenie posiłku chorym i niepełnosprawnym. W prawie wszystkich polskich szpitalach jedzenie jest monotonne i często podawane zimne. Pacjenci skarżą się także, że przez kilkanaście godzin na dobę są głodni, bo śniadania najczęściej serwuje się w godzinach od 6 do 8, obiad o 12, a kolację już o 16.
Dyrektorzy szukają oszczędności. Jak przyznała w rozmowie z "Wyborczą" Anna Knysok, dyrektorka Zespołu Szpitali Miejskich w Chorzowie, szpitale często muszą wybierać pomiędzy lekami dla pacjentów a jedzeniem. Dzienne stawki przeznaczone na żywienie różnią się w zależności od placówki. Najgorzej jest w Szpitalu Wojewódzkim w Bielsku Białej, gdzie wynosi ona 4,54 zł. Najlepiej w Szpitalu Specjalistycznym w Skawinie, bo aż 27 zł.
Poprzedni rzecznicy praw obywatelskich też pisali na ten temat do ministra zdrowia. Nie pomogło. Obecna władza podkreśla, że dba o ludzi. Wierzę, że przy dobrej woli problem uda się rozwiązać - mówi Adam Bodnar, który w sprawie szpitalnego żywienia wystosował list do ministra zdrowia.
Ministerstwo Zdrowia zna problem, ale na reakcję nie ma co liczyć. Odpowiedź wystosowana przez rzeczniczkę resortu Milenę Kruszewską do redakcji "Wyborczej" mówi sama za siebie.
Niemal każda choroba na kolejnych etapach jej przebiegu wymaga innego rodzaju żywienia (...) nie jest możliwe opracowanie standardów dla tak wielu przypadków - brzmi odpowiedź ministerstwa w tej sprawie.
Autor: Kamil Karnowski
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.