Odczytanie aktu oskarżenia zajęło 10 godzin. Aleksandr Postrigań, były szef administracji rejonu klińskiego w obwodzie moskiewskim wysłuchał w czwartek długiej listy państwowych nieruchomości, które przywłaszczył sobie w czasie sprawowania urzędu.
W sumie należało do niego około 1,7 tys. obiektów publicznych. Na wielostronicowej liście znalazły się m.in.: zabytkowy rynek miejski, przychodnie dziecięce i szpitale, przedszkola, łaźnia miejska, kina i centrum handlowe, kotłownie, ośrodek wypoczynkowy, zakłady przemysłowe, a nawet bazar.
Całkowita wartość zajętej nieruchomości szacowana jest na 9 miliardów rubli - poinformowała rosyjska prokuratura generalna.
Urzędnik "kupił" od państwa wszystkie obiekty. Postrigań sprzedawał własność publiczną za ułamek jej wartości spółkom zarejestrowanym na "słupy". Przez 22 lata kierowania rejonem klińskim urzędnik i jego bliscy stali się właścicielami 18 wsi pod Moskwą.
Tak otwarcie i bezkarnie kraść w odległości 86 km od Kremla? Do tego trzeba mieć bardzo mocny parasol ochronny albo nieograniczoną arogancję - komentuje ekonomista Nikita Isajew.
Urzędnik na pewno nie straci wszystkich łupów. Prokuratura nie zgłosiła zastrzeżeń względem zagranicznych nieruchomości rodziny Postrigania. Są to hotel w czeskich Karlowych Warach wart 9,4 mln euro oraz ośrodek spa w Słowenii o wartości 8,5 mln euro - podkreśla rosyjski tygodnik "Argumienty i fakty".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.