Posiadłość robi wrażenie. Położona obok zabytkowego kościoła, posiada m.in. łódź rybacką przerobioną na altanę, rozległe miejsce na grilla i drewutnię. Obiekt, który minister w oświadczeniach nazywa stodołą, wg niego samego pełni funkcje "mieszkalne i laboratoryjne". Szyszko nazywa go "Stacją D&B", problem w tym, że placówka nie jest nigdzie zarejestrowana, a adresu próżno szukać gdziekolwiek, nawet w urzędzie gminy. Nie ma do niej również telefonu, a "laboratorium" nie współpracuje z Polską Akademią Nauk.
Kontrowersji sprawie dodaje fakt, iż Szyszko nigdy nie ujawnił ile wart jest jego cały majątek. Nawet pomimo próśb sejmowej komisji etyki poselskiej. O ile w przypadku swojego domu zawsze wyliczał skrupulatnie jego wartość (ok. 350 tys. zł), zaś w kontekście stodoły nie wymienił żadnej kwoty. Nieruchomość wyceniana jest przez agentów nieruchomości z pobliskiego Wałcza, czy sąsiedniej Piły, na ponad pół miliona złotych.
Tygodnik poszedł dalej i przeanalizował dane z oświadczeń Szyszki. Minister jako cenę działki w Tucznie podaje 1 302 500 zł, czyli w starych złotych pomimo, że nabył ją kilka lat po denominacji. Dziś to cena 130 zł za działkę, która ma ponad 2 tys. m2. Tego samego roku kupił też od księdza inną działkę i... jej cenę podał już w obowiązującej walucie. Jej wartość to 6 tys. zł.
Internet nie przepuścił tej okazji do wypowiedzenia się, co na ten temat myśli...
Zwykle w takich przypadkach internauci dzielą się na dwa przeciwne obozy. Jedni bronią polityków z zaprzyjaźnionych opcji inni nie szczędzą głosów krytyki. W przypadku Jana Szyszki i jego "stodoły-laboratorium" trudno znaleźć choć jeden merytoryczny komentarz, który usprawiedliwiałby ministra.
Autor: Kamil Królikowski
Teraz serce internetu w jednej aplikacji. Bądź na bieżąco i pobierz w Google Play albo App Store.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.