Rumuni nie mogli liczyć na pobłażliwość sędziego w Berlinie. Nie było nawet mowy o warunkowym zawieszeniu wyroku. Mało tego, skazani nie wyjdą z aresztu, by na wolności czekać na rozpoczęcie odsiadki. Jeden z nich już wcześniej był skazany w Niemczech za kradzież.
Nakazy aresztowania pozostają w mocy z powodu braku korzystnych prognoz społecznych - uzasadnił sędzia.
29-letni sprawcy nie zaprzeczali, że 18 lutego zabili kozę angorską. Trzyletnie samica była ciężarna. Dowody jasno wskazywały na nich. Rumunów złapano z odciętą nogą kozy i zakrwawionym nożem w plecaku. Byli pijani, w ich organizmach stwierdzono ponad dwa promile alkoholu - podaje serwis B-Z Berlin.
Próbowali się tłumaczyć, jednak główna linia obrony była kuriozalna. Mężczyźni twierdzili, że zabili zwierzę, bo byli głodni. Próbowali ssanie w żołądkach zagłuszyć piwem, jednak zgodnie z ich zeznaniami, nic nie pomagało. Rumuni bronili się, że nie wiedzieli, iż weszli na teren zoo, myląc je z gospodarstwem rolnym. Głód im doskwierał, bo jako robotnicy budowlani nie dostawali zapłaty - tłumaczyli.
Jeszcze jedno wyznanie skazanych wzbudziło zdumienie. Obaj stwierdzili, że zabili kozę przez pomyłkę, bo tak naprawdę chcieli uśmiercić owcę. Tego dla sędziego było już zbyt wiele.
Jeśli mam apetyt na owczą nogę, to nie ma powodu, by zabijać kozę - ironizował.
Argument o głodzie został łatwo zbity przez prokuraturę. Śledczy wskazali, że skoro oskarżeni mieli pieniądze na piwo, to nie musieli zabijać kozy, by zaspokoić łaknienie. Wystarczyło kupić jedzenie. Dodatkowo w czasie zatrzymania jeden z Rumunów miał drobne pieniądze w kieszeni.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.