Interwencje i zalecenia nie przyniosły żadnego rezultatu. W zimie po dwóch interwencjach ostrzegawczych Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt odebrał właścicielom skrajnie zaniedbanego psa. Przy 15 stopniach mrozu zwierzę żyło w blaszanej beczce na 30-centymetrowym łańcuchu.
W czasie interwencji wybiegła do nas córka właściciela posesji i wygrażała nam nożem. Krzyczała, że zabije najpierw nas, a potem siebie, jeśli zabierzemy jej psa. Obecni na miejscu policjanci powiedzieli tylko jej ojcu, żeby uspokoił córkę - relacjonował Konrad Kuźminski z DIOZ w rozmowie z o2.
Teraz inspektor dostał telefon z groźbami. Były właściciel psa w długim monologu wulgarnie wyzywa inspektora i oskarża go o kradzież zwierzęcia, a nawet grozi śmiercią. W tle słychać kobiecy głos, który upomina dzwoniącego za język i groźby karalne, ale mężczyzna nie traci rezonu i zamierza "dochodzić swoich praw". Nie publikujemy nagrania ze względu na jego wulgarność.
Tak się zachowują oprawcy, którzy otrzymują ochronę ze strony organów gminy i policji. Uważają, że nam nie chodzi o dobro zwierząt, tylko lubimy się czepiać i zabierać ludziom zwierzęta bez powodu - powiedział Kuźminski.
"Często jesteśmy atakowani w czasie interwencji". Konrad Kuźminski zamierza w poniedziałek zgłosić sprawę na policji. Jednak nie jest zaskoczony agresją dzwoniącego - inspektorzy DIOZ często spotykają się z takim zachowaniem właścicieli zaniedbanych i męczonych zwierząt.
Policja i gminy stają po stronie oprawców zwierząt. Dlatego oni sami czują się pokrzywdzeni. W czasie interwencji grożą obrońcom zwierząt nożami i siekierami. Potem przebijają opony, odkręcają koła samochodu, nachodzą i nękają telefonami.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.