W 2015 r. na Pomorzu pojawiła się informacja, że ktoś wykrada ludzkie szczątki z cmentarzy. Mnożyły się teorie dotyczące motywów sprawcy lub sprawców. Mówiono o satanistach, handlarzach, o kradzieży zwłok do celów naukowych.
Mijały miesiące, a w Trójmieście, ale i poza jego granicami, dochodziło do kolejnych kradzieży. Zdarzenia budziły grozę i policja potraktowała tę sprawę priorytetowo. Powołano nawet specjalną grupę, która miała znaleźć złodzieja czy też złodziei zwłok.
Dariusz R. wpadł w ręce policji w 2017 r., gdy spacerował po lesie. Jak się okazało – tego dnia chował skradzione z grobów przedmioty. Tuż po zatrzymaniu policja znalazła dziesięć worków z pozostałościami ciał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prokuratura początkowo zarzuciła mężczyźnie 14 przestępstw popełnionych na cmentarzach w Gdańsku, Rumi, Lęborku i Olsztynie. Potem postawiono dodatkowych 21 zarzutów. Dotyczyły znieważenia miejsc spoczynku, ograbienia albo próby usiłowania ograbienia grobów ze zwłok.
Wszystko zapisywał w zeszytach
Jak przypomina portal trojmiasto.pl, Dariusz R. w przeszłości był milicjantem i pracował w drogówce. Ostatecznie wyrzucono go ze służby za pijaństwo. Po zwolnieniu z pracy mężczyzna miał zmienić swoje przyzwyczajenia – zaczął dbać o zdrowie, uprawiać sport. Dzięki temu policjantom trudniej było go namierzyć.
R. nie korzystał z samochodu. Zakradając się na cmentarze, ubierał się w maskującą odzież, zabierał noktowizor i potrzebne narzędzia: kilof, linę, młot, a nawet drabinę. Prowadził dziennik, w którym ze szczegółami opisywał swoje "polowania", bo tak nazywał kradzieże. Groby nazywał "melinami", a cmentarze – "burdelami".
Śledztwo umorzono
Biegli uznali, że Dariusz R. w momencie popełniania wszystkich czynów był kompletnie niepoczytalny. 7 lutego 2019 r. sąd umorzył postępowanie w tej sprawie i nakazał przymusowe leczenie Dariusza R. w zakładzie zamkniętym.
Powołani w sprawie biegli orzekli, że podejrzany jest chory psychicznie. Dokonując zarzuconych mu czynów, miał zniesioną zdolność rozpoznania ich znaczenia i pokierowania swoim postępowaniem. Biegli stwierdzili również, że z uwagi na stan zdrowia psychicznego podejrzanego, celem zapobieżenia ponownemu popełnieniu czynów o znacznej szkodliwości społecznej, wymaga on pobytu w szpitalu psychiatrycznym - wyjaśniła wówczas Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku w rozmowie z portalem trojmiasto.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo