Gdy Adam K. wykonywał manewr skręcania, jego 15-letnia córka Karolina i jej 14-letnia koleżanka Julia wypadły z drogi. Nastolatki z impetem uderzyły w drzewo, w wyniku czego starsza odniosła ciężkie obrażenia głowy, a młodsza złamała rękę. Obie zostały przewiezione do szpitala w Elblągu.
Kulig zakończył się wypadkiem. Jak się czują poszkodowane nastolatki?
Według ustaleń "Faktu" stan Karoliny był na tyle poważny, że 15-latka została poddana operacji głowy. Trwający pięć godzin zabieg zakończył się sukcesem, a stan nastolatki się poprawia.
Przeczytaj także: Kulig grozy pod Elblągiem. Jechała na worku. 15-latka walczy o życie
Adamowi K. grozi kara 8 lat pozbawienia wolności. 40-latek musiał oddać prawo jazdy funkcjonariuszom policji i odpowie za spowodowanie wypadku. Złamał również przepisy zabraniające kierowcom ciągnięcia za autem sanek czy innego tego typu sprzętu.
Przeczytaj także: Szokujący kulig w Nysie. Nie jechali na sankach
Na temat sprawy zabrała głos jedna z sąsiadek państwa K. Przyznała, że wypadek stanowi ogromną traumę dla całej rodziny Adama K. Uważa, że 40-latek wycierpiał tak wiele, że powinno się odstąpić od wymierzenia mu kolejnej kary.
Rodzice są załamani. Nie ma co karać ojca. On swoją karę już poniósł – argumentowała sąsiadka, cytowana przez "Fakt".
Sąsiadka państwa K. przyznała także, że Adam K. nie był jedyną osobą, która zorganizowała dla dzieci kulig samochodowy. Jednak tylko w przypadku wydarzenia przygotowanego przez 40-latka doszło do – jak określa sąsiadka – "nieszczęśliwego wypadku".
Jak spadł pierwszy śnieg, to u nas we wsi wszyscy powariowali. (...) Tak szczerze, to wszyscy robimy tu takie kuligi. Po prostu nieszczęśliwy wypadek – wyjaśnia sąsiadka w rozmowie z "Faktem".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.