Na konferencji prasowej podczas wizyty w Zakładach Mechanicznych "Bumar Łabędy" w Gliwicach premier Mateusz Morawiecki skomentował sytuację na polsko-białoruskim pograniczu. W tym roku już 16 tysięcy razy imigranci próbowali przekroczyć nielegalnie granice, a działania hybrydowe Rosji oraz Białorusi mają się nasilić.
Do akcji, zdaniem szefa naszego rządu, mają wkroczyć najemnicy Grupy Wagnera. - Ponad stu najemników przesunęło się w kierunku Przesmyku Suwalskiego - przyznał Morawiecki. Jakich działań się spodziewać? Nasze władze pilnie monitorują sytuację i są przekonane, że wagnerowcy będą wspierać imigrantów i próby forsowania granic.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polskie służby spodziewają się też, że najemnicy mogą próbować sami przenikać na teren naszego kraju, udając imigrantów i białoruskich uciekinierów. Wywiad i kontrwywiad powinny być na to gotowe, ale tak naprawdę do końca nie wiemy, co wydarzy się na naszych krańcach wschodnich.
Będą pewnie przebrani za białoruską straż graniczną i będą pomagali nielegalnym imigrantom przedostać się do Polski - mówił premier.
Zagrożenie traktowane jest poważnie, choć niektórzy eksperci są zdania, że Grupa Wagnera nie stanowi realnego zagrożenia dla Polski. Tak ocenił sytuację think-tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW), tak donosi też ukraiński wywiad. Wagnerowcy są pozbawieni ciężkiego sprzętu, mają mało ludzi i nie mieliby szans w starciu z naszą armią.
Stacjonują w Osipowiczach, czyli w centrum Białorusi. Szkolą tamtejszą armię, urządzają swój obóz i mają być straszakiem dla krajów NATO. A przy okazji trzymać się z dala od Rosji.
Od kiedy pojawiły się doniesienia, że najemnicy z Grupy Wagnera będą stacjonować na Białorusi i mają dopuszczać się prowokacji przy polskiej granicy, nasze wojska są w pełnej gotowości. Od dwóch tygodni trwa operacja "Bezpieczne Podlasie", w ramach której nawet tysiąc dodatkowych żołnierzy patroluje wschodnią flankę NATO.
O ile trudno oczekiwać od Grupy Wagnera otwartej agresji militarnej, o tyle działania pod progiem konfliktu (np. działania hybrydowe, takie jak dywersja, prowokacje) mogą się pojawić. Jest to element budowania napięcia i z pewnością skupi uwagę naszych wojsk i służb na granicy polsko-białoruskiej.
Na mówienie o tym, że wagnerowcy z Białorusi zajmą przesmyk suwalski należałoby odpowiedzieć: to chodźcie i spróbujcie! Zobaczymy, czy dacie radę! Jeśli chcecie tu przyjść, to my wam pokażemy, gdzie jest Władywostok - mówił nam ostro generał Waldemar Skrzypczak.
Do tego pojawia się w Moskwie narracja o konieczności zdobycia tzw. przesmyku suwalskiego. To wąski pas terenu, który rozdziela Obwód Królewiecki i Białoruś, a zarazem granica między Polską oraz Litwą, czyli jedyny łącznik między wschodnią flanką NATO oraz krajami bałtyckimi. A te mają być naturalnym celem Rosjan.