Miesiąc temu cała Polska żyła tragedią, do której doszło w samym centrum Krakowa. Rajd ulicami miasta, cztery ofiary, kilka zagadkowych kwestii i syn telewizyjnej gwiazdy, który zginął wraz ze swoimi kolegami.
Policyjny komunikat po nocy z 14 na 15 lipca 2023 roku brzmiał sucho i dość oficjalnie. "Policjanci z prokuratorem prowadzili oględziny na miejscu wypadku drogowego w Krakowie, w którym zginęły 4 osoby - mieszkańcy powiatu wielickiego. Śledztwo wyjaśni przyczyny tego tragicznego zdarzenia".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak wyglądało tragiczne zdarzenie sprzed miesiąca? Wszystko działo się około godz. 3 w nocy.
"Kierujący renault megane jadący aleją Krasińskiego w kierunku mostu Dębnickiego stracił nagle panowanie nad pojazdem, potrącił słupki zawężające jezdnię, przejechał przez skrzyżowanie w lewą stronę uderzając w słup sygnalizacji świetlnej i lampę oświetlenia ulicznego a następnie zjechał, dachując, po schodach na bulwar Czerwieński, gdzie uderzył w betonowy murek okalający ścieżkę dla pieszych" - przekazała policja.
Okazało, że to dopiero początek spektaklu, który rozegrał się w mediach. Śledczy ustalili, że żółty samochód pędził ulicami z niebywałą prędkością. Potem pojawiło się nagranie, które do sieci wrzuciły władze miasta Krakowa. Widać na nim, co dzieje się z autem tuż przed wypadkiem. Pojawia się tajemniczy pieszy.
Gdy ludzie zaczęli się spierać, czy to on sprawił, że auto wpadło w poślizg i rozbiło się o mur przeciwpowodziowy, pojawiły się wyniki sekcji zwłok ofiar oraz badań toksykologicznych. Te wyjaśniły niemal wszystko, bo prowadzący megane Patryk był pod wpływem alkoholu. Miał 2,3 promila alkoholu we krwi, był pijany.
Na miejscu zdarzenia straż pożarna zdążyła posprzątać wrak i jego odłamki, a ludzie zaczęli przynosić znicze i kwiaty, ustawiając je na murku oraz u jego stóp.
Dziś, gdy mija miesiąc od tragedii, po wypadku w zasadzie nie ma już śladów. Zniknęły znicze i kwiaty, niemal niewidoczne są już żółte ślady pozostawione przez renault na chodniku.
Wczesnym rankiem 15 sierpnia napotkaliśmy za to na miejscu... grupkę młodych ludzi raczących się alkoholem. To bardzo popularne miejsce, z widokiem na Wawel i bulwary wiślane. W okolicy niemal przez całą dobę można spotkać turystów. Ale impreza w miejscu, gdzie dopiero stały znicze?
Gdy zagadnęliśmy imprezowiczów o to, czy wiedzą, w jakim bawią się miejscu, zaprzeczali. Jednak po chwili okazało się, że doskonale zdają sobie z tego sprawę, a ich obecność tutaj nie jest przypadkowa. Ba, można odnieść wrażenie, że wybrali to miejsce celowo.
- Zobacz, widać pewnie gdzieś ślady krwi - "żartuje" jedna z dziewczyn.
Co pan tutaj robi? Po co te wszystkie zdjęcia? Chodzi o ten wypadek, prawda? - interesują się nami. Ale tylko na chwilę.
Mur przeciwpowodziowy, na którym znaleźliśmy jeszcze ślady parafiny (znicze usunięto), wymaga naprawy. Miasto Kraków na razie zabezpieczyło go prowizorycznie, widać łaty i uzupełnienia zniszczonych fragmentów. Nadaje się jednak do remontu i władze miasta chcą odszkodowania od Sylwii Peretti. Na razie straty oszacowano na 150 tysięcy złotych.
W okolicy nadal trwa remont Alei Trzech Wieszczów, którą pędził Patryk. Nie znaleziono nadal pieszego, który przestraszył się samochodu i był świadkiem zdarzenia. Wszystkie ofiary zostały już pochowane, a rodziny opłakują stratę bliskich. Gwiazda "Królowych życia" - jak przekazał menedżer - jest w "ciężkim stanie emocjonalnym".