Sejm przyjął ustawę o ochronie granicy państwowej, zakładającą budowę zabezpieczenia na granicy z Białorusią. Na razie nie wiadomo w zasadzie nic - oprócz tego, że na budowę ma być wydane 1,6 mld zł. Mur ma powstać w trybie bezprzetargowym.
1,5 mld zł ma kosztować fizyczna budowa zapory. Kolejne 116 mln zł pochłonie wyposażenie muru w urządzenia elektroniczne, dodatkowo monitorujące teren nadgraniczny. Koszty są więc ogromne. Czy mur - jeśli powstanie - będzie realną barierą chroniącą Polskę?
Wątpliwości co do tego ma np. gen. Leszek Elas. Były szef Straży Granicznej przekonuje, że w jego ocenie obecny kryzys migracyjny na wschodzie Polski powoli zmierza ku końcowi. A budowa muru raczej nie rozpocznie się w tym roku.
Gen. Elas pyta o finanse
W ocenie byłego szefa SG na sprawę budowy ogrodzenia trzeba patrzeć dwutorowo. Od strony służbowej, czyli efektywnej ochrony granicy, a także politycznej. Elas uważa, że UE raczej nie będzie pomagać Polsce, bo wymaga przejrzystości i transparentności.
Nie spodziewajmy się, że sypnie groszem na współfinansowanie tak nieprzejrzystego projektu, tworzonego na drodze bezprzetargowej - mówi gen. Elas.
Podkreśla, że nie śpieszyłby się z decyzjami.
Efektywna budowa muru i tak nie ruszy wcześniej, niż późną wiosną ze względu na warunki terenowe i atmosferyczne. To trudny i nieprzyjazny teren wymagający szczególnych technik budowlanych i dokładnego rozpoznania warunków. Tam są lasy, mokradła i bagna - mówi o2.pl.
Mur jak z Warszawy do Konina
Jak dodaje gen Elas, w przeciągu miesiąca napór migracyjny na granicę znacznie się zmniejszy. Być może do wiosny, a być może sytuacja polityczna zmieni się na tyle, że migranci już na granicę polsko-białoruską nie wrócą. Generał argumentuje, że nikt nie zdecyduje się na koczowanie na granicy w mrozie i śniegu.
To jest tak, że chcielibyśmy zbudować mur tak jak z Warszawy do Konina. Jestem sceptyczny wobec tego pomysłu, przypomina mi to mur berliński. Ten mur można zbudować, ale potem trzeba będzie z nim żyć. Jeśli powstanie, to w czasie gdy zagrożenie przestanie istnieć i nie przyniesie spodziewanych skutków. Nie wydaje mi się to racjonalne i efektywne. Obliczono to na rozbudzanie emocji, a nie odnoszenie realnego skutku. Wyda się pieniądze na projekty i ekspertyzy - uważa gen. Elas.
Polityka, nie mury
Wątpliwości ma także płk Maciej Matysiak. Były wiceszef Służby Kontrwywiadu Wojskowego i ekspert fundacji Stratpoints pyta w rozmowie z o2.pl o cel budowy muru/zapory. Przekonuje, że jeśli chcemy zatrzymać przepływ ludzi, to wystarczyłyby zapory ruchome, które można transportować, budować i demontować kiedy się chce.
Ocenia, że ważniejszy jest cel polityczny: powstrzymanie napływu uchodźców poprzez powstrzymanie działań prowadzonych przez reżim Łukaszenki. Ale do tego trzeba byłoby nawiązać współpracę z UE: metodycznie wpływać na Białoruś i Rosję, ogłaszać sankcje, zamrażać konta członkom reżimu. Ale do tego, jak mówi Matysiak, brakuje woli politycznej.
Cała ta sytuacja bardzo pasuje aktualnie rządzącym w Polsce, Białorusi i Rosji, bo każda ze stron wykorzystuje ją dla swoich własnych celów politycznych. Mam wątpliwości co do przeprowadzonych przez Sejm zapisów. Są niejasne, niekonkretne, z pominięciem ogólnych zasad i regulacji. Pełne wyłączenie innych przepisów: budowlanych, środowiskowych. Nie wiemy np. skąd się wzięły szacowane na 1,6 mld zł koszty. Kuriozalne jest to, że proces budowy ma nadzorować CBA. W jakim zakresie? Czy CBA posiada w swojej strukturze komórki zdolne zrealizować to zadanie? Będą dokonywać odbioru budowy? - pyta oficer.
Z rezerwą mówi także o innych zapisach projektu budowy muru. Konkretnie o art. 8., który mówi "Jeżeli wynika to z potrzeb związanych z inwestycją, wojewoda właściwy ze względu na lokalizację inwestycji, na wniosek lub po zasięgnięciu opinii komendanta oddziału Straży Granicznej właściwego ze względu na lokalizację inwestycji, może wprowadzić zakaz przebywania na określonym obszarze nie szerszym niż 200 m od linii granicy państwowej.".
W ocenie płk. Matysiaka de facto oznacza to wprowadzanie ograniczeń swobód obywatelskich sprzecznych z konstytucją, czyli wprowadzanie przez wojewodów elementów stanu wyjątkowego. Dodaje również, podobnie jak gen. Elas, że regulacja nie wskazuje źródeł finansowania.
Nie wiemy gdzie ten mur lub płot będzie przebiegał. Czy rządzący chcą go przeprowadzić przez Puszczę Białowieską? - pyta Matysiak.
Podkopy jak na Słowacji
Dodaje również, że na razie nie znamy specyfikacji technicznej, więc nie da się ocenić ewentualnej skuteczności funkcjonowania zapory. Wskazuje kolejne budzące wątpliwości punkty tego projektu, jak siły i środki niezbędne do zabezpieczenia konserwacji zapory. I przekonuje, że mur i elektronika nie chronią stuprocentowo, a do pełnego zabezpieczenia granicy nadal potrzebne będą duże siły ludzkie.
Na Słowacji, gdzie postawiono zaporę tego typu jak jest planowana w Polsce, okazało się, że nielegalnie przekraczający granicę omijali ją poprzez dokonywanie podkopów. Na zabezpieczenia elektroniczne natomiast i czujniki jest kontr-elektronika. Wszystko można zagłuszyć, czy zakłócić sygnał. Postawienie płotu absolutnie nie załatwi sprawy. Wzmocnijmy Straż Graniczną, dajmy im więcej sprzętu, szczególnie do obserwacji nocnej i z powietrza (drony) oraz wzmocnijmy ich osobowo - radzi płk Matysiak.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.