Jak donosi "Fakt", w poszukiwania dziecka bardzo mocno zaangażował się Marcel Korkuś. By uczestniczyć w akcji, każdego dnia pokonywał 60 kilometrów, a w rzece pracował po 5-6 godzin dziennie. 31-latek ma doświadczenie w takich sprawach, jest m.in. biegłym sądowym z zakresu nurkowania.
Ciało Kacperka odnalazł 1200 metrów od działki, na której ostatni raz bawił się chłopczyk. Na zwłoki natknął się już w piątek, ale początkowo nie zdawał sobie z tego sprawy.
Zobacz także: Emmett Till. Śmierć, która zmieniła Amerykę
W poszukiwaniach używałem m.in. kamery. Wieczorem po powrocie do domu sprawdziłem z niej obraz, tak na wszelki wypadek. Okazało się, że przepłynąłem tuż obok zwłok - przekazał "Faktowi".
Czytaj także:
- Tragiczny finał poszukiwań. Kacper z Nowogrodźca nie żyje
- Makabryczny wypadek na Pomorzu. Ratownik ujawnia wstrząsające szczegóły
Służby intensywnie przeczesywały Kwisę
Akcja poszukiwawcza Kacperka toczyła się każdego dnia, począwszy od 27 kwietnia. W tym czasie służby przeczesały około 20 kilometrów Kwisy. Nurek Marcel Korkuś zdradził, że ciało dziecka znajdowało się w trudno dostępnym miejscu.
Mogło nie wypłynąć nawet przez miesiąc - podkreślił.
Sprawą zaginięcia 3,5-letniego Kacperka żyła cała Polska. Niestety, nadzieja, że dziecko odnajdzie się żywe, gasła z dnia na dzień. Psy policyjne z Polski i Niemiec wskazywały rzekę. Utonięcie chłopczyka było też jedną z najbardziej prawdopodobnych hipotez policji.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.