Dwóch youtuberów z kanału Endur nagrała film, w którym prezentuje przejazd po zatłoczonych ulicach jednego z polskich miast. Bardzo ciekawie robi się w 7 minucie 30 sekundzie materiału.
Jeżdżący na rowerze internetowi twórcy zaczęli udawać, że wystawiają... mandat funkcjonariuszom policji. Ubrani jak strażnicy miejscy influencerzy chcieli w ten sposób "ukarać" kierowcę radiowozu, który stanął za zakazem zatrzymywania się i postoju.
Czytaj także: 22-latek potrącił własną matkę. "Nie miał łatwego życia"
Policjant, który prowadził pojazd, wdał się z twórcami w dyskusję, nie wiedząc, że nie rozmawia z municypalnymi.
Dzień dobry, co się dzieje? - zapytał wyraźnie zaskoczony funkcjonariusz.
Wystawiamy mandaty za parkowanie na zakazie - poinformował jeden z youtuberów.
No to mi pan wystawi mandat? - policjant był w prawdziwym szoku.
Dalej tłumaczył się, że "podjechał tylko z ludźmi zrobić siku". W pewnym momencie policjant postanowił przejść do ofensywy. Poprosił youtuberów o "jakąś legitymację". Jeden z twórców spełnił prośbę funkcjonariusza i... pokazał legitymację studencką.
Youtuberzy wystawili funkcjonariuszowi mandat w wysokości "10 przysiadów". Niestety, policjant nie znał się na żartach i nie okazał skruchy za popełnione wykroczenie. Zamiast tego odwrócił się i odszedł w kierunku pobliskiej stacji benzynowej.
Kuriozalne tłumaczenie policjantki
Jeszcze bardziej kuriozalne było tłumaczenie funkcjonariuszki, która później zaparkowała na stacji benzynowej — dokładnie w tym samym miejscu.
Nudzi wam się widzę, tak? Widzi pan tu miejsce do parkowania? Chyba nie. My na chwilę. Nie macie dla nas litości? - stwierdziła policjantka, która nie spostrzegła, że wręczający mandat nie są strażnikami miejskimi.
Nie wiadomo, jakby sama zareagowała na widok kierowcy, który stanąłby w takim miejscu, na zakazie postoju i zatrzymywania się.