Sytuacja miała miejsce w Blackpool w brytyjskim hrabstwie Lancashire. Caroline Fisher wróciła do domu z urlopu. Wtedy zaatakował ją ważący ponad 80 kg czworonóg o imieniu Metcho.
Czytaj także: Pies zaatakował dziecko. Reakcja kota hitem internetu
"Kiedy kazałam mu przestać, tylko pogorszyłam sytuację"
Mierzący blisko 1,7 m pies zaczął w szale kąsać swoją właścicielkę. Oderwał zębami skórę z jej prawej ręki oraz nogi. To naprawdę mogło się skończyć tragedią.
Nie wiem co sprowokowało atak. Może była to nadmierna ekscytacja moim powrotem do domu? Pies był wyraźnie zazdrosny o innego czworonoga, którego trzymałam na kolanach. Na początku żartobliwie uszczypnął mnie zębami w rękę, ale kiedy kazałam mu przestać, tylko pogorszyłam sytuację – relacjonuje Fisher.
Kobiecie udało się wydostać z mieszkania i wezwać pomoc. Na miejsce przybył brat 48-latki.
Obrażenia Caroline porównano w szpitalu do tych po ataku rekina – opisuje mężczyzna.
Zaskakująca odpowiedź funkcjonariuszy. Jest oświadczenie policji
Brat postanowił zadzwonić na policję w sprawie agresywnego psa. Tam jednak spotkał się z zaskakującą odpowiedzią.
Powiedziano mi, że to nie jest sytuacja nagła. Funkcjonariusze przekazali, iż mogą przyjechać na miejsce tylko w przypadku, gdy wezwie ich opieka społeczna – opisuje.
W końcu jednak policjanci zainteresowali się sprawą. Zdaniem rodzeństwa, mundurowi próbowali obciążyć ich kosztem uśpienia psa w wysokości 1,2 tys. funtów (ok. 6,5 tys. zł).
Głos zabrał rzecznik policji Lancashire. Przekazał, że funkcjonariusze otrzymali informację o ataku na prywatnej posesji.
Pies znajdował się pod kontrolą jednego z właścicieli, więc nie stanowił bezpośredniego zagrożenia dla innych osób. Został uśpiony po konsultacjach z właścicielami – przekazali stróże prawa.