Jak poinformował Pentagon, trzy niszczyciele należące do USA oraz jedna brytyjska fregata wpłynęły na obszar Morza Barentsa. Celem operacji ma być "korzystanie z wolności do przemieszczania się i pokazanie ścisłej współpracy między wojskami sojuszniczymi". Wskazuje jednak też na wzrost światowych napięć.
W ostatnich latach Rosja zwiększyła swą obecność wojskową w regionie arktycznym. Z powodu ocieplania się klimatu, coraz większa część Arktyki staje się dostępna do eksploracji, co tworzy możliwości wydobywania surowców i tworzenia nowych szlaków handlowych. Przez Morze Barentsa prowadzi też najkrótsza droga z Rosji na Atlantyk.
Jak twierdzi amerykańska marynarka, Rosjanie zostali wcześniej powiadomieni o operacji, aby "uniknąć nieporozumień i zapobiec eskalacji". Rosyjskie ministerstwo obrony stwierdziło, że poczynania okrętów NATO są śledzone przez ich własne statki i łodzie podwodne.
Floty sprzymierzone muszą zachować umiejętność poruszania się w każdym środowisku, aby zabezpieczyć sobie możliwość dostępu do wszystkich akwenów To szczególnie ważne w Arktyce, gdzie nieprzyjazny klimat wymaga ciągłej czujności i wysokich umiejętności - powiadomiła Szósta Flota USA.
Czytaj także: "Arktyka będzie polem bitwy III wojny światowej". NATO i Rosja zwiększają aktywność w tym regionie
Napięcia Rosja-USA?
Choć z pozoru wszystko brzmi niegroźnie, to wskazuje na wzrost napięć, jaki ostatnio można zauważyć na świecie. Amerykańskie niszczyciele są wyposażone w pociski Tomahawk, podobne do tych, które gotowe są do uderzenia w Iran i które były używane w operacjach przeciw wojskom Asada w Syrii. Znajdują się też na nich wyrzutnie rakiet antybalistycznego systemu Aegis, przeciwko którego obecności Rosja protestuje od dawna.
Decyzja o wpłynięciu na Morze Barentsa pierwszy raz od ponad 30 lat budzi niepokój Norwegii, która również leży częściowo nad jego wodami. Kraj ten odmówił wzięcia udziału we wspólnych manewrach, nie chcąc zaburzać sobie relacji Rosjanami.
Z jednej strony ćwiczenia angielsko-amerykańskie służą obronie atlantyckich szlaków. Z drugiej jednak tworzą poczucie zagrożenia w rosyjskim systemie obrony i odstraszania nuklearnego i zaburzają równowagę w regionie - mówił czasopismu "The Barents Observer" profesor Rasums Gjedssø Bertelsen.
Eksperci przewidują, że wraz z topnieniem lodowców, znaczenie okolic bieguna północnego będzie rosło, a więc coraz częstsze będą tam konflikty. Zainteresowanie obszarem, w związku z możliwościami transportu towarów, wyrażają też Chiny, które wchodzą w coraz większy spór z Amerykanami w regionie Morza Południowochińskiego. W minionym tygodniu Pekin oskarżył amerykańskie okręty o naruszenie jego wód terytorialnych, co jest kolejnym elementem trwającego od dawna sporu między mocarstwami.
Zobacz także: US Navy odtajnia nagrania UFO i potwierdza ich autentyczność
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.