W poniedziałek media obiegła informacja, że Roman Protasiewicz trafił do szpitala w stanie krytycznym. Według matki aktywisty Natalii Protasiewicz 26-latek ma poważne problemy z sercem. Informacje te miała zaczerpnąć od "osób z kręgu medycznego".
"Strzelać do Protasiewicza jak do psa"
Białoruskie MSZ zaprzeczyło tym doniesieniom i pokazało nagranie z opozycjonistą. Protasiewicz powiedział, że nie ma problemów ze zdrowiem, a zachowanie wszystkich funkcjonariuszy jest "prawidłowe i zgodne z prawem". Całą sprawę skomentował petersburski biznesmen Jewgienij Prigożyn.
Chwała, chwała Łukaszence. Szanuję go, kłaniam się i wspieram całym sercem. Wspaniały człowiek, który zatrzymał szumowiny. Do wszystkich białoruskich praw trzeba pilnie dodać jeszcze jedno prawo - strzelać do Protasiewicza jak do psa. Jeszcze raz wyrazy szacunku, Aleksandrze Grigoriewiczu [Łukaszenko] - powiedział Prigożyn.
59-letni Prigożyn, nazywany także "kucharzem Putina", jest potentatem branży gastronomicznej. Swoją pozycję i pieniądze zyskał, organizując bankiety na Kremlu. Obecnie przypisuje mu się kierowanie prywatną armią najemników walczącą w Afryce. W marcowych raportach ONZ stwierdzono, że rosyjscy najemnicy dopuszczali się łamania praw człowieka. Oskarżono ich o masowe egzekucje, zatrzymania, tortury podczas przesłuchań i zmuszanie ludności cywilnej do wysiedlenia.
Roman Protasiewicz trafił do aresztu 23 maja. Samolot linii Ryanair został zmuszony do lądowania awaryjnego w Mińsku po fałszywym alarmie bombowym. Białoruskie służby zatrzymały 26-letniego opozycjonistę i jego 23-letnię dziewczynę. Protasiewicz jest oskarżony o terroryzm, za co może mu grozić nawet egzekucja.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.