Za Odrą padają poważne zarzuty. Związki zawodowe policji oraz organizacje ochrony praw kobiet twierdzą, że niemieckie władze tuszują przypadki przemocy seksualnej. Na terenie obozów dochodzi do gwałtów, molestowania, a nawet stręczycielstwa.
Organizacje charytatywne dostają wiarygodne zgłoszenia potwierdzające to. Skala zjawiska jest jednak większa, ponieważ w wielu przypadkach ofiary boją się o tym informować odpowiednie służby.
Minister spraw wewnętrznych, Thomas de Maiziere odbija piłeczkę. W rozmowie z agencją Reuters twierdzi, że w wielu przypadkach są to tylko plotki. Namawia też Niemców to nie ulegania licznym nieprawdziwym informacjom, które trafiają do internetu.
Są jednak też potwierdzone incydenty. W ostatnim czasie odnotowano osiem przypadków molestowania w obozie znajdującym się nieopodal Hamburga. Taka sytuacja dotyczy jednak nie tylko Niemiec. Jakiś czas temu głośno było o Sudańczyku, który we Włoszech miał zgwałcić aktywistkę „No Borders”. Kobieta była namawiana do tego, żeby nie informować opinii publicznej o tym. Postawiłoby to bowiem uchodźców w niekorzystnym świetle.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.