W Sylwestra zabiła go winda. Oddał życie za nieznajomą

25-latek z nowojorskiej dzielnicy Bronx stał się bohaterem. Świadkowie widzieli, jak poświęcił swoje życie ratując przypadkową kobietę.

W Sylwestra zabiła go winda. Oddał życie za nieznajomą
(flickr.com, Daniel Lin)

Do tragedii doszło w Sylwestra na Manhatannie. Stephen Hewett-Brown jechał z ośmioma współpasażerami windą w 26. piętrowym budynku przy ul. Broome na Lower East Side. Nagle zaczęli spadać.

Winda zatrzymała się na trzecim piętrze. 25-latkowi udało się otworzyć drzwi i wypchnąć na zewnątrz jedną z kobiet, ale sam utknął przygnieciony między piętrami. Winda, która znowu ruszyła, zaczęła go miażdżyć.

Mówił, że nie może oddychać. Starałem się go wyciągać, ale on powtarzał: „Zostaw mnie tutaj, zostaw mnie tutaj” – relacjonuje Manuel Coronado, jeden ze świadków tragedii.

Obrażenia mężczyzny były zbyt poważne, by mógł przeżyć. Zmarł w szpitalu krótko po północy.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Policja wszczęła śledztwo. Okazało się, że wpłynęło już wiele skarg na działanie feralnej windy. Ostatnia kontrola techniczna była przeprowadzona we wrześniu i mimo nieprawidłowości, które wykazała, winda nie została naprawiona – czytamy w news.yahoo.com.

*Hewlett-Brown był początkującym muzykiem. *Grał na pianinie, wykonywał hip-hip i soul.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić