Powiększone piersi, implanty w pośladkach, prosty nos, powiększone usta – to tylko kilka "poprawek", na które zdecydowała się Julia von Stein. 27-latka zdobyła sławę dzięki "Królowym życia", ale już wcześniej zarabiała krocie i mogła sobie pozwolić na życie w luksusie i operacje plastyczne. Jej rodzina zbiła bowiem fortunę w branży funeralnej.
Julia von Stein w najnowszym wywiadzie dla Party.pl wyznała, że przed laty była bardzo zakompleksiona i w końcu postanowiła "zrobić z siebie ideał".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jeszcze tym ideałem oczywiście nie jestem, ale wszystko jest w trakcie - mówiła w wywiadzie.
Jej zdaniem "nie ma nic piękniejszego niż to, kiedy się budzisz i patrzysz na siebie i się potrafisz do siebie uśmiechnąć". I wychodzi z założenia, że skoro "życie jest tak kruche" i jest w nim tyle problemów, to nie chce dodawać sobie kolejnych. Jednym z problemów celebrytki jest "brak samoakceptacji".
Ja chcę wstać rano i chcę piszczeć na swój widok. I co jest w tym złego? Według mnie złe jest to, co robi Instagram. Złe są filtry - tlumaczyła celebrytka.
Von Stein podkreśliła, że chce wyglądać w rzeczywistości tak samo jak na zdjęciu. I nie podoba jej się to, że inni celebryci powiększają sobie biust czy pośladki w programach graficznych. 27-latka przyznała, że sama też przerabia swoje zdjęcia, ale robi to "delikatnie" i woli pokazywać się na filmikach, gdzie jest "naturalna".
Zobacz także: Pochował cztery partnerki, a z programu "Królowe życia" wyleciał z hukiem. Teraz "Megakot" ma partnerką młodszą o 30 lat
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.