Mateusz Borek kibicom sportu od wielu lat przede wszystkim kojarzy się z głosem, który towarzyszy wielkim wydarzeniom piłkarskim. Borek w swojej karierze komentował najważniejsze mecze reprezentacji Polski, Ligi Mistrzów, czy wielkich turniejów reprezentacyjnych - mistrzostw świata i mistrzostw Europy.
Możesz przeczytać także: Rocznica jak z bajki. Piękna siatkarka była w szoku
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Od lat pasjonuje się też sportami walki. Po części jako ekspert, ale w dużej mierze także jako promotor. 8 lipca, we Wrocławiu, odbędzie się już 16. gala organizowana przez niego. Przy tej okazji Borek porozmawiał z dziennikarzem "Super Expressu", Rafałem Mandesem.
Panowie w rozmowie poruszyli nie tylko temat nadchodzącej gali. Dotknęli też świata walk freak fightowych, o których z każdą kolejną galą robi się głośniej w Polsce. Borek zdradził, że w przeszłości sam otrzymał propozycję pojedynku w klatce.
Sport nie jest dla starych ludzi. Jak sobie wyobrażasz, żebym ja miał się wygłupiać jako komentator reprezentacji Polski, człowiek, który jeździ na mistrzostwa świata i mistrzostwa Europy. Wydaje mi się, że do klatki wchodzą ci, którym brakuje pieniędzy, albo ci, którzy potrzebują się tam sprawdzać, albo też ci, którzy są uzależnieni od adrenaliny - przyznał.
Możesz przeczytać również: Peszko z kolegami Lewandowskiego. "Nie wiedzą, co ich czeka"
Borek zdradził też kilka szczegółów dotyczących toczących się z nim negocjacji. Wygląda na to, że oferta opiewała na wielkie pieniądze, ale to nie jest w stanie go przekonać.
Próbowali mnie mocno namawiać, miałem dowolność w wyborze ewentualnego przeciwnika. Oferta była więcej niż bardzo dobra. Mógłbym pewnie parę lat nie pracować w mediach - podsumował.
Możesz przeczytać także: Z kasyna wyszedł z płaczem. Oto ile przegrał jednej nocy